Pewnego pięknego, letniego dnia Bodzio poprosił mnie o stworzenie zestawienia najciekawszych gier RPG na PlayStation. Tekst miał być prosty oraz przejrzysty i choć nigdy nie pisałem tego typu artykułów, początkowo wydawało mi się to sprawą dość prostą. Gdy jednak zasiadłem do pisania, spadł mi na głowę twardy orzech do zgryzienia, bowiem, choć doświadczenie w grach RPG mam dość spore, to ilość potencjalnie interesujących tytułów na PSX jest po prostu olbrzymia i nie sposób znać je wszystkie od podszewki. Nie chciałem aby artykuł zawierał podawane na sucho informacje, więc zdecydowałem się na kompromis. Większość z wymienionych gier ukończyłem przynajmniej raz, jednak są wśród nich tytuły, z którymi nie miałem do czynienia, co zaznaczyłem w tekście bez ogródek. Uznałem bowiem, że grzechem byłoby nie wspomnieć o takich grach jak Persona 2 czy Legend of Legaia, których co prawda jeszcze nie znam, ale wydają mi się bardzo interesującymi pozycjami. Wszystkie poniższe informacje są w większości moimi subiektywnymi odczuciami, jak wiadomo każdy ma własny gust i zdanie, tak więc nie musi podzielać mojego. Oczywiście nie są to wszystkie interesujące tytuły, w jakie można zagrać na PlayStation, jednak starałem się wybrać te, które moim zdaniem zasługują na to najbardziej. Mam nadzieję, że poniższy tekst będzie pomocny, zwłaszcza dla kogoś, kto swoją przygodę z gatunkiem dopiero zaczyna i w gąszczu olbrzymiej ilości tytułów na PSX czuje się nieco zagubiony. RPG to wspaniały gatunek gier, oczywiście nie dla każdego, jednak jeśli już raz się do niego wkroczy i złapie „bakcyla”, ciężko jest przestawić się później na coś innego, czego sam jestem żywym przykładem. Alundra Trudno jednoznacznie zakwalifikować Alundrę. Z jednej strony jest to gra zręcznościowa, w której nie brakuje walki i elementów typowo platformowych, z drugiej, mamy do czynienia z wielkim, otwartym światem który staje przed nami otworem. W końcu – Alundra to znakomita gra przygodowa, pełna trudnych, skomplikowanych zagadek logicznych. Miałem spory dylemat czy umieścić ten tytuł w niniejszym zestawieniu, jednak ostatecznie zdecydowałem się na ten krok, bowiem to właśnie miłośnicy jRPG doceniają ten tytuł najbardziej. Powodem tego jest prawdopodobnie bardzo dobra, dramatyczna fabuła i świetnie napisane dialogi. Grafika 2D prezentuje się co najmniej przyzwoicie, podobnie jak muzyka, która mnie osobiście zauroczyła. Przeczytałem gdzieś kiedyś, że Alundra ma sporo wspólnego z klasyczną, „nintendowską” Zeldą, z czym nie do końca się zgodzę, bowiem uważam, że jest to gra o wiele trudniejsza, poważniejsza i znacznie lepsza fabularnie od przygód Linka. Arc the Lad II Arc the Lad to seria bardzo nierówna. Wydana w Japonii, całkiem niezła, pierwsza część gry doczekała się genialnej kontynuacji, po której wrażenie popsuł słabiutki Arc the Lad III, fabularnie mający bardzo mało wspólnego z genialną dwójeczką. Niemniej Arc the Lad II to jedna z moich gier wszech czasów i zdecydowanie najlepsze RPG 2D w jakie kiedykolwiek grałem. Ta gra ma wszystko to, co powinien mieć porządny erpeg: znakomitą fabułę, świetnie wykreowanych bohaterów, wciągający system walki, wpadającą w ucho i nastrojową muzykę, mnóstwo misji pobocznych i sekretów – w tym najciekawszy i najbardziej dramatyczny sidequest w historii jRPG. Arc the lad II był dla mnie miłością od pierwszego wejrzenia. Jednak aby w pełni rozkoszować się zaletami części drugiej należy najpierw ukończyć krótką jedynkę, która znakomicie wprowadza nas w wydarzenia opowiedziane w kontynuacji. W USA wszystkie trzy części ukazały się w pakiecie Arc the Lad Collection, będącym niemałym rarytasem na rynku gier używanych. Więcej o grze możecie przeczytać w mojej recenzji. Brave Fencer: Musashi i Threads of Fate Dlaczego wrzucam te dwie gry do jednego worka? Po pierwsze – obydwie to dzieła Square. Po drugie – są to bardzo zbliżone do siebie, pod względem koncepcyjnym produkty. Wreszcie, tytuły te są tak naprawdę przygodowymi platformówkami, które posiadają w sobie nieliczne cechy RPG, jednak pół-otwarty świat gry obydwu i specyficzna fabuła, pozwalają na zaszeregowanie ich w kategorii prostych, action-RPG. Mnie osobiście bardziej przypadło do gustu Threads of Fate, dlatego że uwielbiam charakterek Mint (jest ona jedną z dwóch postaci do wyboru w tej grze) i jej teksty, które są według mnie po mistrzowsku napisanymi dialogami. Świetnie zrealizowano walki z bossami, które w kilku przypadkach do łatwych nie należą. Poza tym tony humoru, które towarzyszą grze, czynią ją pozycją obowiązkową dla ludzi ceniących dobry żart. Musashi jest nieco dłuższą grą, ale jednocześnie łatwiejszą. Oferuje świetny, bardziej rozbudowany gameplay, choć – moim zdaniem – nieco popsuty pod koniec gry, kiedy to rozgrywka zmienia się w zwykłą, zręcznościową „rozwałkę”. Pamiętacie przerywniki w Final Fantasy VII typu jazda na motorze i snowboardzie? W Musashim twórcy gry sięgnęli po ten sam, równie ciekawy patent, w związku z tym rozgrywkę urozmaicają nam ciekawie pomyślane atrakcje. Warto zagrać w obydwie gry, są one bowiem bardzo ciekawymi i naprawdę dobrze wykonanymi tytułami. Co prawda, są to produkcje bardzo proste w swojej koncepcji, ale przecież każdy, nawet najbardziej hardcorowy miłośnik RPG, potrzebuje od czasu do czasu sięgnąć po coś „lżejszego”. Breath of Fire III i IV Wstyd się przyznać, ale nigdy nie miałem do czynienia z żadnymi grami RPG od Capcomu. Breath of Fire to seria, która rozpoczęła swój byt na SNESie, zaś ostatnia piąta część premierę miała na PlayStation 2. Szarak otrzymał dwie, bardzo dobre odsłony cyklu, co do których trwają na forach dyskusyjnych rozmaite spory. Wielu graczy uważa Breath of Fire III za najlepszą odsłonę w historii serii, choć czwórka ma również niemało zwolenników. Faktem jest, że seria posiada pewne unikalne cechy jak choćby słynna wioska wróżek, którą rozbudowujemy w trakcie rozgrywki, czy też mini gra polegająca na łowieniu ryb. W momencie gdy piszę te słowa, egzemplarz Breath of Fire III leci już do mnie z USA, więc prawdopodobnie niedługo zacznę nadrabiać tą wstydliwą lukę w mojej erpegowej przygodzie. Chrono Cross Duchowy następca Chrono Triggera nie jest sequelem jakiego oczekiwali najbardziej zatwardziali fani powyższego. Chrono Cross to gra z charakterem, własną tożsamością, tytuł pod wieloma względami różniący się od poprzednika, zwłaszcza pod względem koncepcji gameplayu. Tym razem nie mamy do czynienia z prostą historią o ratowaniu świata, fabuła gry jest skomplikowana, tajemnicza i…niesamowita. Ciekawy gameplay, świetny pomysł z dwoma alternatywnymi światami, pomysłowy system walki i znakomita grafika – wszystko to mam w pamięci gdy wspominam chwile spędzone z tym tytułem. Olbrzymią zaletą Chrono Crossa jest niezapomniana, wspaniała muzyka autorstwa Yasunori Mitsudy. Dla wielu graczy jest to najlepszy OST jaki kiedykolwiek usłyszeli w grze video. Diablo Jedyny przedstawiciel gier spoza Japonii, który znalazł się w niniejszym zestawieniu. Kultowy action-RPG jest bardziej znany na PC, ale konwersja na PSX wyszła co najmniej bardzo dobrze. Granie padem sprawdza się całkiem nieźle, zdecydowanie lepiej niż w Warcrafcie 2, innej grze Blizzarda „przeniesionej” na PlayStation. Wersja na konsolę umożliwia zabawę dwóm graczom w trybie kooperacji, co daje niemałą frajdę, bowiem choć Diablo sprawdza się nieźle w samotnej rozgrywce, to siłą tego tytułu zawsze była gra zespołowa. Swego czasu spędziłem przy tej grze niezapomniane chwile (przy wersji na PC), dlatego jeśli ktoś do tej pory nie miał do czynienia z tym tytułem, powinien to jak najszybciej nadrobić. Final Fantasy VII Wielu graczy uważa Final Fantasy VII za RPG wszech czasów, nie wszyscy jednak podzielają to zdanie, a internetowych dyskusji na ten temat było już co nie miara i nadal można się z nimi spotkać na rozmaitych forach dyskusyjnych. Niewątpliwie jest to tytuł, który ma ogromną zasługę w popularyzacji gatunku poza Japonią, to właśnie od Final Fantasy VII wielu europejskich i amerykańskich fanów zaczynało swoją przygodę z grami jRPG. System materii użyty w grze należy do najbardziej pomysłowych ze wszystkich części serii, a opowiedziana w grze historia Clouda, jego przeszłości i walki o planetę to jedna z najciekawszych opowieści z jakimi kiedykolwiek się w grach spotkałem. Sam gameplay i bardzo częste losowe walki to już sprawa dyskusyjna, jedni go kochają, inni…nie za bardzo. Final Fantasy VIII Ósma część cyklu miała bardzo trudne zadanie. Final Fantasy VII zrobiło wśród graczy furorę, więc trudno się dziwić, że niektórzy kręcili nosem grając w kontynuację, która stawiała na nieco inne rozwiązania niż siódemka. Fabuła gry stała się bardziej przyziemna i mniej mroczna. Jednak – mimo braku tak wyrazistego antagonisty jak w FF VII – poziom fabularny ósmej części jest co najmniej bardzo dobry i według niektórych graczy, nawet lepszy niż w poprzedniczce. Grze dostało się głównie za system, który mnie osobiście średnio przypadł do gustu, podobnie jak wielu graczom na całym świecie. Graficznie gra była sporym krokiem naprzód, jednak porzucenie stylu „super deformed” na rzecz realistycznie wyglądających postaci nie spodobało się najbardziej zagorzałym miłośnikom Final Fantasy VII. Jedno jest pewne – do dziś gra pozostaje w cieniu swojego słynnego poprzednika. Final Fantasy IX Dziewiąta część Final Fantasy sporo odbiega od klimatów wcześniejszych, wydanych na PlayStation odsłon serii. Tym razem jej twórcy uraczyli nas pięknym, baśniowym światem, luźno opartym o średniowiecze, bez cienia tej tajemniczości i mroku, obecnych w poprzednich częściach gry. Fabuła nie jest tutaj tak bardzo zaskakująca jak w poprzednikach, postacie nie są tak charakterystyczne i głębokie, jednak całość potrafi oczarować i sprawić, że momentami ciężko się oderwać od tego tytułu. Nie jest to – moim zdaniem – gra, która pod względem fabuły może się równać z Final Fantasy VII czy VIII, co nie znaczy, że opowiedziana historia jest słaba – wręcz przeciwnie. Za to system gry, polegający na zaszeregowaniu każdej postaci do określonej profesji – dzięki czemu każdy bohater posiada własny wachlarz umiejętności – sprawdza się wyśmienicie. Gra zasłynęła piękną oprawą graficzną, która nie ma sobie równiej wśród innych gier jRPG na PlayStation. Final Fantasy Tactics Strategy Role Playing Game (SRPG) to gatunek dość licznie reprezentowany na PlayStation. Obok gier całkiem niezłych, ale mało znanych jak Saiyuki: Journey West, oraz mniej anonimowych jak choćby Vandal Hearts, zdarzają się jednak perełki, które są uwielbiane i doceniane przez wielu graczy. Taki jest właśnie Final Fantasy Tactics. To, co mnie zauroczyło w tej grze to przede wszystkim fabuła – niesamowita, nieprzewidywalna i niezwykła. A jednocześnie bardzo smutna i tragiczna. Nic tutaj nie jest czarne ani białe, wszystko skrywa się w szarościach. Delita Hyral to – moim zdaniem – jedna z najciekawszych i najbardziej kontrowersyjnych postaci w historii gier video. System walki jest skomplikowany i wciągający, gra jest rozbudowana i miejscami bardzo trudna. Dla mnie najlepszy Final Fantasy w historii i jedna z niewielu gier, po ukończeniu której chodziłem przez kilkanaście godzin totalnie podłamany z powodu końcowych wydarzeń fabularnych. Front Mission 3 Front Mission 3 leży już u mnie na półce parę lat i do tej pory nie miałem okazji zabrać się za ten tytuł. Czytałem o nim sporo dobrego, recenzenci chwalą oprawę graficzną, system rozgrywki i długość gry (jest to ponoć jedna z najdłuższych taktycznych RPG w historii), z uznaniem wyrażają się na temat fabuły, która – jak w innych podobnych grach – posiada więcej niż jeden scenariusz. Gra oferuje ponoć całkiem ciekawe rozwiązania, niespotykane w innych tego typu produkcjach. Grafika 3D po dziś dzień może się podobać, na każdym kroku czuć, że wyciska z poczciwego PlayStation siódme poty. Jeśli kochasz „Mechy” i lubisz taktyczne RPG, Front Mission 3 będzie zapewne pozycją, obok której nie przejdziesz obojętnie. Grandia Jeśli kochacie walki w grach jRPG, czym prędzej kończcie czytać ten tekst i zacznijcie szukać na aukcjach własnej kopii tej gry. Ilość starć w grze jest olbrzymia. Wszystko to doprawione jest bardzo dobrą fabułą, porządną oprawą graficzną i wpadającą w ucho muzyką. Grandia była szykowana jako odpowiedź Segi na Final Fantasy VII i miała przyciągnąć japońskich graczy do zakupu konkurenta PlayStation – Saturna, na którą to konsolę gra pierwotnie się ukazała. Plan nie wypalił, bowiem większość graczy wolała kolejną odsłonę Final Fantasy. Dwa lata później twórcy Grandii – firma Game Arts, postanowili stworzyć konwersję swojej gry na PlayStation i tym samym umożliwić zapoznanie się z tym tytułem o wiele większej liczbie graczy. W przeciwieństwie do wersji Saturnowej, Grandia na PlayStation ukazała się również w Europie i USA. Warto zagrać. Legend of Dragoon Legend of Dragoon, to dla mnie jedna wielka zagadka. Z jednej strony gra została dość mocno skrytykowana przez wielu recenzentów, z drugiej, ma dość sporą rzeszę fanów, którzy wychwalają ją „pod niebiosa”. Zarzucano jej w recenzjach głownie to, że posiada w sobie masę sprzeczności. Prerenderowane tła wyglądają świetnie, jednak modele postaci wykonane są w sposób niemalże spartański. Chwalono fabularną otoczkę i historię świata gry, jednak krytykowano wątek główny, zarzucając mu banalność. System walki wydaje się ciekawy i dość dynamiczny. Świetnie – moim zdaniem – prezentuje się muzyka w grze, wspaniale oddaje klimat tej niewątpliwie specyficznej i wartej uwagi produkcji. Legend of Legaia Przyznam się, że Legend of Legaia jest grą, którą ciągle odkładam „na później”. Miałem z nią do czynienia jeszcze pod koniec lat 90, kiedy to podziwiałem rozgrywkę u znajomego, który nie przepadał za RPG, ale był…fanem mordobić. Faktycznie, oglądając kątem oka filmiki z gameplayu, można omyłkowo pomylić grę z jakimś „Tekkenem”. Starcia w grze stylizowane są na bijatykę, przez co mamy do czynienia z jednym z najbardziej oryginalnych systemów walki w historii RPG. Jednak Legaia to coś więcej niż tylko świetny system, fabuła gry jest bardzo chwalona przez graczy, podobnie jak oprawa graficzna i świat gry, który oferuje masę ciekawostek i sekretów. Tytuł ten jest ponoć bardzo długi i dość trudny – walki z niektórymi bossami stanowią w grze prawdziwe wyzwanie. Legend of Mana Wow – zakrzyknąłem, gdy po raz pierwszy ujrzałem grafikę tej produkcji. Co prawda, to nie oprawa graficzna decyduje o jakości RPG, ale ciężko nie zwrócić uwagi na fantastyczny (dosłownie i w przenośni) wygląd świata Legend of Mana. Ręcznie malowane lokacje i postacie zostały znakomicie odzwierciedlone – pod względem artystycznym grafika tej produkcji to ścisła czołówka gier na PlayStation. Tytuł ten jest oryginalny i rozbudowany, z nieliniową fabuła, masą sidequestów i znakomicie pomyślanym systemem – tworzenie własnych, unikalnych broni, uprawianie roli, hodowla zwierzątek – jest tego całe mnóstwo. Gra składa się z wielu misji, które są tak naprawdę sidequestami, mającymi własną ścieżkę fabularną. Ich ilość jest ogromna, przez co praktycznie niemożliwością jest zaliczenie ich wszystkich przy pierwszym podejściu do gry. Gdy nastaną jesienne wieczory, bardzo chętnie sięgnę po ten tytuł, który póki co leży u mnie na półce i czeka na swoją kolej. Lunar: Silver Star Story i Eternal Blue Znakomity remake dylogii, wydanej pierwotnie na Segę CD. Prosty system, wciągająca fabuła i tony grywalności czynią te tytuły czołowymi przedstawicielami klasycznych RPG 2D. Pierwsza część gry oferuje mnóstwo świetnego humoru, za to druga jest już tytułem nieco poważniejszym, aczkolwiek zanadto nie odbiegającym od klimatu jedynki. Świetna fabuła, prosty, ale wciągający system walki i świetny, grywalny epilog w drugiej części – wszystko to sprawiło, że grając w Lunary nie potrafiłem na dłużej oderwać się od TV. Więcej o tych grach w recenzji. Parasite Eve Osadzona w klimatach horroru opowieść o pościgu za Mitochondrialną Ewą, jest moim zdaniem jedną z najlepszych gier stworzonych przez firmę Square. W przeciwieństwie do średnio udanej kontynuacji, Parasite Eve jest erpegiem pełną gębą, oferującą świetny – choć liniowy – gameplay i niezwykle unikalną fabułę. Aya Brea – główna bohaterka Parasite Eve, jest jedną z moich ulubionych postaci kobiecych w grach, a muzyka towarzysząca rozgrywce – zwłaszcza wokal tajemniczej Ewy – dopełnia wspaniałego klimatu całości. Jeśli lubisz mroczne tytuły z nietypową i ambitną fabułą koniecznie zapoznaj się z tą grą – nie pożałujesz. Persona 2: Eternal Punishment Shin Megami Tensei to seria niezwykle chimeryczna. Nie są to gry przeznaczone dla mas, jednak posiadają one całkiem sporą rzeszę fanów na całym świecie. Persona 2 to tytuł tajemniczy i mroczny, który bardzo mocno mnie zaintrygował swoją koncepcją fabularną. Zapomnijcie o kolorowym świecie fantasy, Persona 2 to historia opowiedziana z pełną powagą. Fabuła gry skupia się na morderstwach, których ofiarą padają nastolatki. System walki wydaje się ciekawy i skupia się na konwersacji z napotkanymi demonami, zdobywaniu kart tarota i przywoływaniu Person, które można wykorzystać w walce. Do tego wszystkiego dochodzi rozpowiadanie plotek, które mają wpływ na rzeczywistość w świecie gry. Przyznacie, że brzmi to wszystko dość intrygująco. Całość okraszona jest świetną oprawą graficzną. Gra jest ponoć bardzo trudna i wymagająca, podobnie jak jej druga „połówka” o podtytule „Innocent Sin”, opowiadająca alternatywne wydarzenia w świecie Persony 2, (która to jednak w wersji na PlayStation nie wyszła poza Japonię, w zrozumiałym języku można w nią zagrać jedynie na PSP). Dziwny to tytuł, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Saga Frontier I i II Dziwne są losy serii Saga w Europie. Tylko dwie odsłony zostały wydane na Starym Kontynencie, a jedną z nich jest druga część SaGi Frontier. Jedynka to gra, która słynie z ogromnej – jak na jRPG – nieliniowości. 8 postaci do wyboru to tyle samo unikalnych scenariuszy, w większości dość krótkich i średnio ciekawych. Daniem głównym gry jest znakomity system walki, ocierający się o ideał. Tytuł przeznaczony jest dla doświadczonych fanów RPG, lubiących wyzwania. Więcej o nim możecie przeczytać w obszernej recenzji. Saga Frontier II jest już zupełnie innym produktem. Skupia się bardziej na fabule, opowiadając historię z mnóstwem wątków w tle, wśród których mało uważny gracz może się zwyczajnie pogubić. Mimo, że gra straciła swój ogromny atut w postaci olbrzymiej nieliniowości i otwartego świata, rozgrywkę urozmaica dwoistość fabuły, opowiadającej losy dwóch postaci. Podział historii na rozdziały umożliwia dokonywanie wyboru: można w określonych momentach gry „przełączyć” się na drugą postać i kierować właśnie jej losami. Saga Frontier II posiada świetną, ręcznie rysowaną grafikę, kojarzącą się większości graczy z Legend of Mana. System walki został nieco zmodyfikowany w stosunku do jedynki, ale podobnie jak w części pierwszej jest mocną stroną tego tytułu. Obie gry charakteryzuje wysoki poziom trudności. Warto zagrać w obydwie. Star Ocean the Second Story Jeśli szukasz gry, która będzie dla Ciebie wyzwaniem, zdobądź Star Ocean i spróbuj ukończyć Cave of Trials – ukryty, opcjonalny dungeon, jeden z najtrudniejszych w historii RPG. Gra oferująca bardzo wiele możliwości, gratka dla ludzi kochających rozbudowany system rozwoju postaci. Metalurgia, gotowanie, tworzenie utworów muzycznych, ziołolecznictwo – to tylko niewielka część specjalności, w których możesz wyszkolić bohaterów gry. Bardzo dobra fabuła, i wciągające, dość trudne starcia czynią ten tytuł pozycją obowiązkową dla fanów wymagających tytułów. Niewiele jest gier, przy których spędziłem tak wiele godzin jak przy drugiej części Star Ocean, ta gra to prawdziwy pożeracz czasu. Suikoden II Przyznam się, że pierwsza część Suikodena nieco zniechęciła mnie do sięgnięcia po kontynuację. Nie za bardzo przypadły mi do gustu rekrutacja 108 postaci, z których większość ma totalnie bezosobowy charakter, jak i przeciętna fabuła, która zupełnie nie potrafiła mnie wciągnąć. Jednak w przeciwieństwie do części pierwszej Suikoden II jest grą o wiele bardziej dopracowaną, zwłaszcza pod względem fabularnym. Walki taktyczne, które w poprzedniku się nie sprawdziły, tym razem są świetnie zrealizowane, a całość sprawia wrażenie gry lepszej co najmniej o klasę. Suikoden to seria nierówna i dość prosta jeśli chodzi o system walki. Posiada zagorzałych zwolenników, którzy uwielbiają klimat tej produkcji, zwłaszcza motyw rozbudowywania własnego zamku. W jakiej innej grze jRPG możecie stać się posiadaczem olbrzymiej, średniowiecznej nieruchomości, która z biegiem fabuły wzbogaca się o nowe pomieszczenia i członków świty? Tactics Ogre Odłam serii Ogre Battle znakomicie wpisuje się w stwierdzenie „uczeń przerósł mistrza”. To właśnie Tactics Ogre jest najbardziej znanym i najlepszym tytułem serii, przez co stał się magnesem dla graczy, którzy uwielbiają taktyczne RPG. Posiadacze SNESa, na której to konsoli gra zadebiutowała, mogli żałować, że tytuł ten ukazał się jedynie w Japonii. Angielska wersja językowa gry została wydana dopiero na PlayStation, dzięki czemu ta kultowa dla wielu gra, mogła stać się powszechnie znana. Element rozgrywki, polegający na dokonywaniu wyborów, bardzo mocno wpływa na fabułę w Tactics Ogre. To właśnie nieliniowość, historia oraz świetny system walki i rozwoju postaci czynią ten tytuł wyjątkowym. Do dziś na forach dyskusyjnych trwają spory co jest lepsze: Tactics Ogre czy Final Fantasy Tactics. Tales of Destiny Bardzo dobry, klasyczny tytuł 2D od Namco, trochę niedoceniany i słabo znany ludziom, którzy nie są fanami serii „Tales of…” Grafika rodem ze SNESa (aczkolwiek moim daniem zdecydowanie ładniejsza niż w takim Chrono Triggerze), całkiem dobra muzyka i – co ważne – świetnie opowiedziana fabuła czynią ten tytuł ciekawą alternatywą dla Lunarów i serii Arc the Lad. Bardzo ciekawy system walki – momentami przypominający chodzoną bijatykę – sprawia, że mimo ogromnej częstotliwości losowych walk (na szczęście można je skutecznie ograniczyć określonym czarem i przedmiotami) ciężko się od gry oderwać. Gra posiada masę sekretów, które trudno odkryć przy pierwszym podejściu. Bardzo dobry i trudny do zdobycia tytuł, a jego cena na rynku gier wtórnych należy do najwyższych jeśli chodzi o gry na PSX. Vagrant Story Rewolucyjny action-RPG, o mrocznym klimacie i skomplikowanej mechanice, dającej wiele swobody i możliwości kombinowania. Głównymi zaletami gry są system walki oraz możliwość dowolnego „wykuwania” ekwipunku w kuźniach, łączenia poszczególnych części oręża i tworzenia unikalnych broni. Świetna, niedopowiedziana i tajemnicza fabuła jak również dość wysoki (przy pierwszym podejściu) poziom trudności dopełniają obraz jednego z najwspanialszych RPG wszech czasów. Jeśli lubisz dynamiczną walkę i gry w klimatach dungeon crawlerów, jest spora szansa, że Vagrant Story przypadnie Ci do gustu. Aż dziw bierze, że tytuł ten do dnia dzisiejszego nie doczekał się żadnej kontynuacji. Valkyrie Profie Niezwykła opowieść o ludziach, ich cierpieniu, miłości, okrucieństwie i odkupieniu. Jedna z najbardziej nietypowych gier RPG w historii gatunku. Eksploracja dungeonów przypomina side-scrollową grę platformową, jednak gra jest erpegiem pełną gębą, z unikalnym systemem walki, jednym z najlepszych z jakimi miałem do czynienia. Ogromną zaletą gry jest spora nieliniowość, sami wybieramy dungeony które chcemy odwiedzić, twórcy gry nie narzucają nam absolutnie niczego. Świetna oprawa audiowizualna, tony grywalności, znakomita fabuła i rewelacyjne dialogi – czego można chcieć więcej od gry RPG? Ostrzegam jednak aby nie zasiadać to tej gry „na chwilę”, bowiem gdy ockniecie się przy konsoli o czwartej nad ranem, zdacie sobie sprawę, że Wasze plany chwilowego „odpalenia” Valkyrie Profile spełzły na niczym. Gra wciąga jak odkurzacz. Vanguard Bandits Dziwna to gra. Olbrzymie Mechy walczące na polu bitwy to coś, co znamy choćby z serii Front Mission. Jednak Vanguard Bandits to tytuł klimatem bardziej zbliżony do średniowiecza. Mamy więc rycerzy, księżniczki, zamki i walki wręcz. Daniem głównym gry są świetnie zrealizowane animacje starć Ataców (tak w Vanguard Bandits określane są roboty) oraz ciekawa, nieliniowa fabuła, w której w określonych momentach dokonujemy wyborów mających wpływ na dalszy rozwój wydarzeń. Niestety gra ma jedną sporą wadę – cenę na rynku wtórnym. To – obok Tactics Ogre – chyba najdroższy SRPG na PlayStation. a Wild Arms Ciekawa gra w klimatach rodem z Dzikiego Zachodu. Połączenie tradycyjnej, oldschoolowej gry 2D, z turowymi starciami w pełnym 3D, dało całkiem udaną mieszankę. Wild Arms to gra, która skupia się na gameplayu. To właśnie eksploracja, ciekawe lokacje i unikalne umiejętności naszych bohaterów sprawiają, że trudno oderwać się od grania. Fabuła wybitnością nie grzeszy, ale jest na tyle dobra, że nie można zbytnio kręcić nosem. Gra charakteryzuje się również dość wysokim poziomem trudności jeśli chodzi o zagadki, gwarantuję Wam, że podczas rozgrywki utkniecie na dłużej nie jeden raz. System walki jest poprawny i niewiele więcej dobrego można o nim powiedzieć. Za to OST jest jednym z najwspanialszych na PlayStation, muzyka w Wild Arms to prawdziwa perełka! Xenogears Jeśli chcesz zagrać w grę, przy której – śledząc fabułę – będziesz zbierał szczękę z podłogi, zagraj w Xenogears. Podczas grania w ten tytuł, niejednokrotnie udzielał mi się depresyjny niemal nastrój, bowiem wydarzenia opowiedziane w grze z pewnością nie należą do sielankowych. Żaden RPG nie oferuje tak niesamowitej, wielowątkowej, filozoficznej fabuły, w żadnym nie znajdziesz tak rewelacyjnie napisanych dialogów, a kontrowersje natury religijnej, które przeplatają się w trakcie rozgrywki były prawdopodobnie głównym powodem tego, że produkt ten nie zawitał do Europy. Xenogears to doświadczenie niezwykłe i niezapomniane. Tytuł bardzo długi i…niedokończony, bowiem wydarzenia na drugim cd przedstawione są w niecodziennej, bardziej dialogowej formie. System walki jest wg mnie świetny i znacznie lepszy niż w niejednym Final Fantasy. Xenogears ideałem nie jest, choć brakuje mu do tego bardzo niewiele. Gra jest jednym z najdłuższych RPG w historii, jej ukończenie zajmuje grubo ponad 60 godzin. Na uwagę zasługuje również cudowna muzyka, która wśród gier jRPG – prócz Chrono Crossa – nie ma sobie równych. Oto gry, które znalazły się w naszym przeglądzie. Oczywiście to nie jedyne gry RPG na PSX, ale zdecydowanie te od których powinno się zacząć swoją przygodę z tym gatunkiem. Przy okazji zapraszamy do forumowego kącika entuzjastów tego gatunku, który możecie znaleźć tutaj. Źródło grafik: psxdatacenter.com