Przeglądając bibliotekę gier na PlayStation możemy zatracić się w liczbie tytułów wybitnych, które wyznaczały nowe kierunki w swoich gatunkach, bądź też od samego początku czarowały swoją oprawą audiowizualną lub nietuzinkowym systemem rozgrywki. Niewątpliwie pierwszy Ridge Racer nie może pochwalić się niczym szczególnym w tych dziedzinach. Gra wydana w 1993 roku przez Namco, początkowo na automaty, a rok później na konsolę PlayStation, na pierwszy rzut oka nie wniosła nic szczególnego do gatunku gier wyścigowych. Jest to klasyczna trójwymiarowa ścigałka, w bardzo arcade’owym stylu, która niestety nie zniosła dobrze próby czasu. W Ridge Racer zarówno oprawa audiowizualna, jak i model jazdy nie zachęcają zbytnio do bliższego zapoznania się z tym tytułem, a szkoda bo wbrew pozorom, kryje on masę niespodzianek, niekoniecznie związanych z samą rozgrywką, o których mało kto zdaje sobie sprawę.Jak wiadomo, albo i nie, Ridge Racer to tak naprawdę pierwsza gra na PlayStation, która miała swoją premierę w Japonii 3 grudnia 1994 roku, a więc dokładnie wtedy kiedy sama konsola. Gra stała się także jednym z tytułów startowych konsoli rok później, w Europie oraz Stanach Zjednoczonych. To właśnie towarzyszenie kolejnym generacjom konsol od samego początku stało się jednym z głównych znaków rozpoznawczych serii Ridge Racer. Tak się jakoś złożyło, że gry z tej serii towarzyszyły zarówno premierze konsoli PlayStation 2, PlayStation 3, a nawet Xbox’owi 360 i trend ten zaczął się właśnie od pierwszej części serii na szaraka. Pierwszy Ridge Racer miał pokazać moc drzemiącą w PSXie, a także szerokie możliwości jakie dawało odejście od kartridży i przesiadka na nośnik CD. No właśnie czy aby na pewno? Wbrew pozorom pierwszy Ridge Racer na PlayStation równie dobrze mógłby zostać wydany na dwóch dyskietkach do komputera, gdyż sama gra zajmuje ok. 2MB (moja wersja PAL, ze wszystkimi plikami, ma ok. 3MB). Niby szczegół, ale dzięki niemu gra może być załadowana do pamięci konsoli i uruchamiana bez konieczności doczytywania danych z płyty. Jest to chyba jedyny tytuł na konsolę PlayStation, który pozwala na wyjęcie nośnika z grą po jej uruchomieniu i normalną rozgrywkę bez obawy, że gra nam się zawiesi. Oczywiście analizując rozmiar płyty z Ridge Racer dość szybko zauważymy, że całość ma kilkaset megabajtów, ale wszystko przez ścieżkę dźwiękową. W grze mamy do wyboru sześć różnych utworów, które mogą nam towarzyszyć w czasie wyścigu, ale nie stanowią one integralnej części całego kodu gry, dzięki czemu po wyjęciu płyty z napędu po prostu ich nie usłyszymy, pozostaną nam jedynie same dźwięki, dobiegające z toru wyścigowego. To daje nam duże pole do popisu, ponieważ po załadowaniu gry do pamięci, Ridge Racer pozwala nam na podmianę oryginalnej płyty z grą na dowolną płytę audio i odtwarzanie swoich ulubionych piosenek podczas wyścigu. Gra przy akompaniamencie takich kapel jak Metalica, Iron Maiden czy Queen? W Ridge Racer to możliwe, choć warto pamiętać, że gra pozwala na odtwarzanie jedynie tylu kawałków, ile jest ich w samej grze, a więc pierwszych sześciu z każdej włożonej do napędu płyty. Oczywiście gra, dzięki temu, że jest zapisana w formacie Mixed Mode CD (który stanowi połączenie dysku CD z danymi oraz płyty audio), może być uruchamiana nie tylko na konsoli, ale również w odtwarzaczu CD lub komputerze, gdzie będzie rozpoznana jako płyta audio, pozwalając na odtworzenie ścieżki dźwiękowej gry.Pomimo tego, że Ridge Racer zajmuje tak mało miejsca, firmie Namco udało się wbudować w niego inną grę, a mianowicie swój flagowy klasyk Galaxian, w którego możemy zagrać podczas ładowania się gry, zaraz na samym początku. Oczywiście mamy tutaj do czynienia z uproszczoną wersją Galaxian, którą należy traktować jako umilacz czasu podczas ładowania gry. Umilacz, w którym warto jednak zestrzelić wszystkie poruszające się na ekranie statki, gdyż dzięki temu możemy odblokować w samym Ridge Racer całkiem nowe pojazdy. Wbrew pozorom zestrzelenie wszystkich statków nie należy do prostych zadań, gdyż utrudnia to ograniczony czas, po ukończeniu którego którego automatycznie załaduje się Ridge Racer. Warto zaznaczyć, że Ridge Racer nie jest jedyną grą w której podczas ekranu ładowania możemy zagrać w jakąś inną grę. Podobne rozwiązanie znajdziemy choćby w Ridge Racer Revolution, w którym możemy zagrać w sequel Galaxian, a więc Galagę oraz w pierwszym Tekkenie. Takich gier jest więcej, a łączy je jedno, a mianowicie producent, którym jest oczywiście firma Namco. Mało kto wie, że firma ta 25 listopada 1995 roku postanowiła opatentować ten pomysł, na dołączanie do ekranu ładowania jakiejś innej gry, która miałaby umilić oczekiwanie na załadunek właściwego tytułu. To właśnie Namco zawdzięczamy fakt, że przez lata w innych grach nie mogliśmy doszukać się podobnego rozwiązania, a niektórym by się ono naprawdę przydało. Na szczęście ważność tego patentu mija w tym roku, gdyż jego termin ważności to 20 lat, więc być może już wkrótce także inni producenci sięgną po ten pomysł i umilą nam oczekiwanie na załadowanie różnych gier. Galaga w Tekken Galaga w Tekken Galaga w Tekken Galaxian w RR Revolution Galaxian w RR Revolution Galaxian w RR RevolutionJak widać pierwszy Ridge Racer, pomimo swoich niedoskonałości kryje sporo ciekawostek, o których niektórzy nie zdają sobie sprawy. Jak na pierwszą grę na konsolę PlayStation, oryginalnych rozwiązań jest aż nadto i warto o nich pamiętać, przy kontakcie z tym tytułem.