W ostatnim czasie jesteśmy wręcz zasypywani porcją sentymentalnych newsów o tematyce retro, które rozpalają serca graczy na całym świecie. Najpierw Microsoft zapowiedział wsteczną kompatybilność z pierwszym Xboxem dla swojej najnowszej konsoli Xbox One. Następnie Sega zapowiedziała udostępnienie za darmo na urządzeniach mobilnych swoich hitów z czasów świetności firmy w ramach usługi Sega Forever. Niewiele później Nintendo poinformowało, że 29 września odbędzie się premiera SNES Classic Mini, które najprawdopodobniej rozejdzie się na całym świecie w jeszcze większym nakładzie niż NES Mini. W świecie Sony również powiało nostalgią i to jaką, a wszystko za sprawą premiery zremasterowanych przygód Crasha Bandicoota, które zadebiutowały na PlayStation 4 jako Crash N.Sane Trilogy. Gracze tak bardzo stęsknili się za najpopularniejszym na świecie jamrajem pasiastym, że już teraz sam remaster można ogłosić kasowym hitem, który podbija listy sprzedaży na całym świecie. Czy można już zatem mówić o prawdziwym boomie na retro w świecie gier? Wszystko wskazuje na to, że powoli możemy zacząć o nim mówić.

Popularność retrogamingu na całym świecie rośnie od lat, jednak dopiero od niedawna to co do tej pory było zarezerwowane dla wąskiej grupy entuzjastów, zaczyna trafiać pod strzechy i lokować się w centrum bieżących wydarzeń. Wielcy tego świata zaczynają coraz bardziej dostrzegać potencjał jaki drzemie w sentymencie, potencjał który pozwala stosunkowo niskim nakładem sił generować spore zyski, a tam gdzie zysk tam wielu chętnych do jego podziału. Nie jest to też domeną jedynie ostatnich miesięcy, gdyż firmy takie jak Nintendo czy Sony zarabiały na retro już wcześniej głównie za sprawą sprzedaży klasyków w swoich usługach sieciowych. Pozostali wydawcy od czasu do czasu raczyli nas także kolejnymi porcjami odgrzewanych kotletów w postaci najróżniejszych remasterów czy remake’ów. Zwykle jednak tego typu działania były niejako obok głównego nurtu. To od jakiegoś czasu zaczyna się zmieniać. Kluczowe na rynku konsol marki coraz częściej zaczynają traktować szeroko pojętą tematykę retro nie tylko jako dodatek do aktualnej generacji, ale zupełnie niezależną branżę na której można zarobić. Dlatego też dotychczasowe działania ulegają stopniowej ewolucji i można spodziewać się, że trend ten utrzyma się w kolejnych latach. Najlepszym tego przykładem jest pojawienie się NESa Mini, który rozszedł się w ponad dwumilionowym nakładzie i gdyby nie zaprzestanie jego produkcji to kto wie, może zbliżyłby się nawet do pięciu milionów lub więcej. Sukces NESa Mini pokazuje, że wielu graczom nie wystarcza już emulator lub możliwość obcowania z cyfrową wersją danej retro gry. Dla coraz większej liczby osób znaczenie zaczyna mieć również to na czym te gry są odpalane i stąd popularność NESa Mini, i stąd coraz większe zainteresowanie retro konsolami pokroju Retrona.

Zmiany widać również w podejściu wydawców do promocji remasterów lub remake’ów. Coraz częściej tego typu produkcjom towarzyszy kampania promocyjna porównywalna z debiutującymi dopiero markami. Najlepszym tego przykładem jest Crash N.Sane Trilogy, który może stanowić dopiero preludium do prawdziwego boomu na remastery klasyków z lat 90tych oraz z początków XXI wieku. Nie jest to też jedyny hit, pamiętający czasy pierwszego PlayStation, który postanowiono w ostatnim czasie odświeżyć i zaprezentować graczom na nowo. Przecież nie tak dawno mieliśmy okazję zagrać w remaster kultowego Parappa The Rapper oraz Wipeouta, a przed nami jeszcze długo zapowiadany powrót do świata Final Fantasy VII, który może przyćmić sukces wszystkich poprzednich tytułów razem wziętych. Wspomniane zmiany widać najlepiej gdy przyjrzymy się kampanii marketingowej skupionej właśnie wokół Crash N.Sane Trilogy, która chyba po raz pierwszy od dawna była porównywalna z największymi hitami debiutującymi na konsolach, pokroju kolejnej części God of War czy GTA. Zarówno Activision jak i Sony od miesięcy pompowały zainteresowanie tym tytułem, adresując swoją kampanię zarówno do dojrzałych graczy, jak i tych młodszych, którzy nie mają prawa pamiętać oryginalnej trylogii z czasów pierwszego PlayStation. To w połączeniu ze wspomnianym już wcześniej sentymentem musiało się przełożyć na sukces komercyjny tego tytułu i tak też się stało. Wiadomo Sony i Activision łatwiej było wypromować markę, która tak mocno wryła się w świadomość fanów PlayStation, ale nie oznacza to, że przy podobnym nakładzie sił nie uda się to powtórzyć również z innymi, zapomnianymi już trochę tytułami.

Czy zatem grozi nam zalew remasterów/remake’ów na wielką skalę? Być może zalew nie, ale na pewno możemy oczekiwać wskrzeszenia wielu już czasem zapomnianych marek. To co na pewno może ulec zmianie to podejście wydawców do promocji takowych tytułów. Sukces Crash N.Sane Trilogy pokazuje, że tego typu tytuły niekoniecznie muszą być traktowane jako wypychacze luk pomiędzy premierami kolejnych, wielkich hitów. Mogą one spokojnie na siebie zarobić i generować duże zyski, a nawet nakręcić całą spiralę biznesową wokół siebie. Nie zdziwiłbym się gdyby po premierze Crasha wkrótce pojawił się wysyp np. gadżetów z nim związanych, dodatkowe DLC a być może nawet powrót do pomysłu stworzenia kreskówki lub filmy z jamrajem pasiastym w roli głównej.  Jaki to może mieć wpływ na obecną generację konsol? Wiele osób już od dawna narzeka na to, że za dużo w obecnej generacji odgrzewanych kotletów, które niepotrzebnie zajmują czas deweloperów, który powinni wykorzystać na tworzenie nowych tytułów. Wielu nie ma zamiaru również płacić za ten sam tytuł po raz wtóry. Ciężko się nie zgodzić z tymi opiniami, ale remastery, remaki czy cały ten boom na retro może przynieść też coś dobrego. Dla kilku gatunków mogą się one okazać wręcz wybawieniem. Weźmy na przykład takie platformówki, które od kilku lat są w ogromnym kryzysie i w zasadzie w obecnej generacji są praktycznie niezauważalne. W zasadzie gatunek ten przed wymarciem w dużej mierze ratują właśnie odświeżane produkcje z dawnych lat pokroju Ratchet and Clank czy właśnie Crash N.Sane Trilogy. Nawet debiutujące nie tak dawno Yooka-Laylee, choć będące zupełnie nowym IP w świecie gier, czerpie garściami z Banjo Kazooie, będąc jego duchowym następcą i wyraźnie puszczając oczko do dawnych czasów. Wiadomo, żaden gatunek nie może bazować jedynie na przeszłości, ale nie zdziwiłbym się gdyby sukces Crash N.Sane Trilogy sprawił, że w niedługim czasie usłyszymy o zupełnie nowej odsłonie przygód Crasha. Za tym może też pojawić się zapowiedź powrotu innych klasyków z przeszłości. Wiele wskazuje na to, że za jakiś czas Activision wskrzesi kolejną kultową postać, a mianowicie Spyro, a za tym mogą podążyć również inni wydawcy.

Z racji profilu Strefy najwięcej miejsca poświęciłem do tej pory debiutowi Crasha N.Sane Trilogy, co ma związek póki co jednie z marką PlayStation, ale z przykrością muszę stwierdzić, że w tej kwestii Sony mogłoby się sporo nauczyć od Nintendo, które wydaje się wie lepiej jak zarabiać na swojej spuściźnie i robi to od wielu lat, coraz śmielej sobie poczynając. Sony póki co poza udostępnieniem części swoich klasyków online oraz promocji kolejnych odświeżonych tytułów nie robi za wiele by zarobić na retro. Jako lider branży to właśnie PlayStation powinno stać na czele tego pochodu, a mam wrażenie, że firma stoi w jego tylnym szeregu, jedynie od czasu do czasu przyspieszając kroku, czego byliśmy świadkami podczas obchodów 20lecia marki. Być może Sony jest tak bardzo skupione na utrzymaniu swojej wiodącej pozycji, że nie ma wystarczająco czasu żeby bardziej zainteresować się tematyką retro i swoją przeszłością. Poniekąd jest to zrozumiałe, ale niestety mam nieodparte wrażenie, że spośród wielkiej trójki to Sony chyba najbardziej instrumentalnie traktuje swoja spuściznę, wykorzystując ją jedynie w okazjonalnych kampaniach marketingowych i nie dając od siebie graczom nic poza minimum. Brakuje mi w tym konkretnym przypadku inicjatyw pokroju pełnej, wstecznej kompatybilności jak w Xbox One, czy choćby sprzedaży retro konsol pokroju NESa Mini. Od tej pierwszej Sony odcięło się już na początku żywota PlayStation 3 i w sumie szkoda, bo fajnie byłoby mieć jeden sprzęt pozwalający na uruchomianie całego dorobku PlayStation. O PSX lub PS one Mini póki co możemy jedynie pomarzyć, a szkoda bo myślę wiele osób skusiłoby się na taki sentymentalny gadżet, nawet jeżeli byłby to tylko typowy skok na kasę. W tej materii fani Sony, czyli my, możemy póki co jedynie pozazdrościć Nintendo. Mam jednak nadzieję, że rosnące zainteresowanie tematyką retro sprawi, że i Sony dostrzeże te zmiany i zrobi jakiś ukłon w stronę retrograczy i fanów będących z marką od samego początku.

Czas pokaże w którym kierunku to wszystko pójdzie. Nic jednak nie wskazuje na to, żebyśmy mieli do czynienia z sezonowym zainteresowaniem kulturą retro w świecie gier. Z roku na rok retrogaming powinien nabierać na sile, z korzyścią myślę dla nas, jako retrograczy. Czy z korzyścią dla całej branży tego nie wiem, gdyż zbytnie uwikłanie się w przeszłości dla wielu możne być wyraźną oznaką słabości obecnej generacji konsol, które według wielu cierpi na wyraźny kryzys tożsamości. Jedno jest jednak pewne, że sukcesywnie i coraz szybciej tematyka retro zaczyna przenikać do mainstreamu, stając się osobną odnogą branży gier. Zobaczymy co w kolejnych miesiącach i latach nam to przyniesie, ale według mnie sukces NESa/SNESa Mini oraz Crasha N.Sane Trilogy pociągnie za sobą całą branżę retro i jeszcze bardziej ją skomercjalizuje, czy z pożytkiem dla graczy? Tego nie wiem, ale na pewno możemy już zacząć mówić o prawdziwym boomie na retro w świecie gier, a kto wie być może i w całej popkulturze.

Załaduj więcej powiązanych artykułów
Załaduj więcej od Janusz
Załaduj więcej w Publicystyka
Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Wewnętrzne opinie
Pokaż wszystkie komentarze
mariusz391
mariusz391
7 lat temu

Moim zdaniem retro rozwija się przede wszystkim z dwóch powodów. Po pierwsze średni wiek graczy jest dużo wyższy niż w latach 80. i 90. i to są ci sami ludzie którzy wtedy grali chcą wrócić do gier młodości. A po drugie ta ciągła technologiczna gonitwa zaprowadziła niektórych producentów w błędne koło i gracze są tym już po prostu zmęczeni.
Weźmy takie strzelanki, ciągłe stawianie na skrypty w Call Of Duty i coraz większe olanie singla w Battlefildzie sprawiło że gracze chcieli wrócić do zwykłych gier typu ,,masz pistolet, strzelaj do wszystkiego co się rusza” u dzięki temu tak się spodobały ostatni Wolfenstein i Doom.
Tak samo już ja przykładowo mam z sandboxami. Takie Assassin’s Creedy czy Batmany to niby dobre gry, ale sam wiem że gdy raz je skończyłem zupełnie nie chciałoby mi się odpalać je drugi raz, a takie klasyczne platformówki mogłem odpalać po 20 razy i dobrze się bawić (jak np. że znowu próbuję skończyć na 100% pierwszą część Crasha Bandicoota bo pozazdrościłem osobom które mogą zagrać w ten remaster 😛 )
I trzeba przyznać że kolejni twórcy chcą właśnie wrócić z tego błednego koła, jak choćby twórcy Ace Combat 7 którzy też obiecują ,,powrót do przeszłości” i oby rzeczywiście tak było
Tak czy inaczej trzeba się cieszyć że retro znowu dobrze się sprzedaje, że zauważają je też duzi wydawcy a nie tylko indie (choć trzeba też przyznać że żyjemy naprawdę w idealnych czasach pod tym względem że mamy ten wybór czy chcemy grać w pieknego graficznie Uncharted czy w retro Shovel Knighta przykładowo). Ale właśnie dobra sprzedaż Crasha na pewno ułatwi zrobienie remasterów Spyro czy Medievil dzięki czemu kolejne pokolenia graczy będą się mogli z nimi zapoznać, a to jest najważniejsze