jRPG - współczesna kondycja gatunku

JAPONIEC · 205

Offline JAPONIEC

Odpowiedź #15 dnia: Maja 05, 2025, 15:57:40
@killy9999
Porównujesz rynek free2playów z mechanikami gacha, zakorzenionych w mobilkach, do zamkniętych produkcji stand-alone. To dwa inne światy. Zupełnie inny target, zupełnie inny model biznesowy.

jRPG na konsolach są niskobudżetową niszą, która ma swoich odbiorców ale jest ich coraz mniej. Żaden duży wydawca nawet nie walczy o prawa do tych tytułów, bo biznesowo się to nie spina. Kampanie marketingowe dużych gier kosztują więcej niż takie pqube, numskull games, czy inny mały wydawca zarobi 'na czysto' wydając na zachodnim rynku nowe przygody żelków.

Można zaklinać rzeczywistość ale poza dość specyficznym gronem odbiorców, dodam niezbyt licznym na tle growej demografii, nie są to hity sprzedażowe. Nie bez powodu są problemy z dostępnością np. Trailsów czy Atelierów. Podpowiem tylko - brak dostępności nie bierze się z tego, że gry są rozchwytywane, po prostu klepie się niewielki print run, żeby nie zalegało na magazynie.


Offline Manifesto

Odpowiedź #16 dnia: Maja 05, 2025, 16:08:08
Pytasz retorycznie, czy chcesz dostać listę kilkudziesięciu (albo i kilkuset?) dobrych zachodnich RPG?

Rozmawiamy tutaj w ramach czasowych ostatniej dekady, bo tak się określił kolega @JAPONIEC. I nie chodzi o dobre zachodnie gry, tylko o RPG gry oferujące historię, która mogłaby się równać z tymi tytułami, które wymieniłem. Chodzi o złożoność i rozmach historii, głębię bohaterów i dialogi. Nie pytam retorycznie, takich gier cRPG przez ostatnie lata jest garstka. Oczywiście nie grałem we wszystkie cRPG, natomiast prócz Disco Elysium nie spotkałem tytułu, który by mnie fabularnie zachwycił. To nie czasy Planescape Torment czy pierwszych Falloutów, które uwielbiałem, a których "upadek" spowodował to, że przerzuciłem się na dobre na gatunek jRPG.

Można zaklinać rzeczywistość ale poza dość specyficznym gronem odbiorców, dodam niezbyt licznym na tle growej demografii, nie są to hity sprzedażowe. Nie bez powodu są problemy z dostępnością np. Trailsów czy Atelierów. Podpowiem tylko - brak dostępności nie bierze się z tego, że gry są rozchwytywane, po prostu klepie się niewielki print run, żeby nie zalegało na magazynie.

Sprzedaż Person, Xenoblade czy Dragon Questów świadczy o całkiem innej rzeczywistości niż ta, którą przedstawiasz. Wśród jRPG są zarówno wysokobudżetowe produkcje jak i te tworzone przez niewielkie studia. Nie ma co wrzucać wszystkiego do jednego worka, to tak nie działa. Tutaj jest miejsce i na "małe" gry jak i "blockbustery". Inny budżet, inny marketing i inna popularność.
« Ostatnia zmiana: Maja 05, 2025, 16:15:54 wysłana przez Manifesto »



Offline mariusz391

Odpowiedź #17 dnia: Maja 05, 2025, 16:09:38
A moim zdaniem cała ta dyskusja to po prostu brak zrozumienia targetu tych gier. Przecież wiadomo że japońskie gry mają przede wszystkim zachęcić do siebie japońskich graczy. Gdy gra ma przyciągnąć zachodnich graczy to się ją robi po ,,zachodniemu'' jak Silent Hill czy inny Resident Evil
Natomiast jak wygląda zapewne przeciętny japoński gracz? No pewnie nie jest to 40-letni piwniczak, bo taki jak pracuje od 9.00 do 19.00 to kiedy ma mieć czas na to granie? W pociągu jak jedzie do tego swojego kołchozu? A wtedy co wybierze? jRPG na 100 godzin czy jakiegoś klikacza na Switcha? Nie oszukujmy się, sprzedaż konsol stacjonarnych w japonii to od czasu PSP jest nisza dla tych którzy mają czas ich używać. A to są z reguły nastolatkowie/studenci i to pod nich są te wszystkie gry robione. A mając lat 16 masz inny gust niż mając lat 36 i infantylność niektórych produkcji ci nie przeszkadza.
I pewnie że są gry które miały trafiać do dorosłych graczy, jak chociażby seria Yakuza. Tam nie ma dziwnych potworków, kocich uszu ani postaci żywcem wziętych z anime dla nastolatków. Ale też czy pod kątem ,,powagi'' można to porównywać z takim Max Payne czy Red Dead Redemption? No chyba dalej nie
Jednak nie oczekujmy od gier ,,dla młodzieży'' że będą projektowane jak gry ,,dla dorosłych''. Ja sam wiadomo że lubię niektóre serie jRPG, i też wiadomo że niektóre rzeczy mnie tam wkurzają. Ale w zachodnich grach mnie bardziej wkurza woke i poprawność polityczna, więc z dwojga złego lepiej w tą stronę...



Offline JAPONIEC

Odpowiedź #18 dnia: Maja 05, 2025, 16:16:17
Yakuza była serią fenomenalną, tak mniej więcej do czwartej części. Potem już brnęła coraz bardziej w odmęty absurdu. Piraci na Hawajach to już kompletna przeginka i ja mówię stop.

W kwestii grania, japończycy w zbiorkomie grają głównie na telefonach. Przenośne konsole odeszły do lamusa. 20 lat temu widywałem w metrze grupki dzieciaków, tłuczące w MonHuna po WIFI na PSP-kach. Dziś zobaczyć kogoś z konsolą przenośną to rzadkość, nie ta skala. Dlatego Nintendo pięknie wycelowało w rynek oferując sprzęt hybrydowy - pogram w domu, dokończę w pociągu.

Sprzedaż konsol stacjonarnych ma się tam świetnie, z tym nigdy nie było problemu. Inna sprawa, że tylko PlayStation i Nintendo. Xboks to już nisza, no ale nie dziwota - chcą grać na swoim sprzęcie. Tak samo lecisz do Korei i wszyscy korzystają z koreańskich produktów, japońskie są be.


Offline 12step

Odpowiedź #19 dnia: Maja 05, 2025, 17:20:16
jak napisał czołowy analityk forum

wam się oczy otworzą, jak moje się zamkną :(

ore ore szabadabada amore


Offline Mitsu

  • Wsparcie
  • Kapitan
  • *
    • Wiadomości: 931
    • Reputacja: 16
Odpowiedź #20 dnia: Maja 05, 2025, 21:39:43
Ja myślę że dla Japończyków właśnie kicz, żenada i dziwactwa to jest właśnie rozrywka która ich bawi. Myślę że oni są tego świadomi i twórcy dla nich właśnie te gry robią. Tak jak u nas popularne jest disco polo czy na przykład filmy Vegi. Wiadomo że jest to niskolotna rozrywka ale ludzie to lubią. Poza tym Japońskie społeczeństwo jest mega staroświeckie i niepodatne na wpływy z zewnątrz przez bariery językowe i geograficzne ( my jesteśmy przeciwieństwem). I finał jest taki że robią gry jakie robią. Przekonałem się o tym grając ostatnio w ff vii remake. Festiwal żenady i fanserwisu. A z drugiej strony jak już ktoś zauważył to nowe residenty nie mają w sobie w ogóle japońszczyzny bo są robione na zachodnią modłę. Tylko że jest to zachodni styl w wyobrażeniu Japończyków, który się zatrzymał z 20 lat temu. Dlatego te gry nie mają woke bo Japończycy sobie wybierają co im się podoba w innej kulturze i robią coś co się im wydaje zajebiste i czasem się udaje.  Choć Amerykanie od dawna śmieją się że Leon Kennedy to jest bardziej japońskie wyobrażenie o Amerykaninie niż wiarygodny Amerykanin. To samo można powiedzieć o Lidii Sobieskiej z tekkena. Wystarczy popatrzeć na tę postać żeby skumać jakie oni mają podejście do innych kultur i ja się nimi bawi. Chińczycy też zaczynają kumać te stare zachodnie standardy zajebistosci i robią gry typu Stellar blade czy genshin. Które są kiczowate i płytkie ale się podobają.



Offline Morden

  • Sierżant
  • *
    • Wiadomości: 358
    • Reputacja: 26
  • ▄▀▄▀██ MRD ██▀▄▀▄
    • Twixer
Odpowiedź #21 dnia: Maja 05, 2025, 22:54:47
Yakuza była serią fenomenalną, tak mniej więcej do czwartej części. Potem już brnęła coraz bardziej w odmęty absurdu. Piraci na Hawajach to już kompletna przeginka i ja mówię stop.

Dla mnie przegięli wprowadzając turowe walki. Seria przez tyle lat rozwijała się, by nie trzeba było czekać na doczytywanie się wnętrz pubów, restauracji, salonów gier i przede wszystkim walk. Byłem w niebie wiedząc,  że gdy tylko wbiegnę w grupkę gnojków walka natychmiast się rozpocznie. I co? Jajco.

Na szczęście poboczne gry jak Gaiden czy Judge Eyes zachowały tradycyjny system. Poza tym Yakuzę zawsze kupię, choćby ze względu na kolejne gry w salonach.

Nowy Singiel - Gamer Pro Max - Już w EMPiKu


Offline Lothar

Odpowiedź #22 dnia: Maja 05, 2025, 23:06:42
Disco Elysium nie spotkałem tytułu, który by mnie fabularnie zachwycił. To nie czasy Planescape Torment czy pierwszych Falloutów, które uwielbiałem, a których "upadek" spowodował to, że przerzuciłem się na dobre na gatunek jRPG.

Dla mnie także Disco Elysium było jedynym western RPG z poprzednich kilku lat, który miał fabułę na bardzo wysokim poziomie, wręcz wybitnym. Prócz tego jednak nie potrafię wymienić zachodnich gier RPG z ostatnich lat, które by tak mocno skupiały się na historii, bohaterach i ich relacjach. jRPG oferują zdecydowanie częściej takie podejście i to mi odpowiada. Są co prawda bardziej liniowe, ale przez to mogą bardziej skupić się na historii i postaciach, gdzie wRPG oferują często czystą kartę postaci, która oferuje większą swobodę w jej kreowaniu, natomiast jest zwyczajnie pusta pod kątem charakteru. W dodatku podejście do relacji między postaciami w zachodnich RPG jest dla mnie w dużej mierze bez polotu. Grając w niektóre gry jRPG czuję, że gram postacią z krwi i kości, która ma swoją historię, a backstory postaci pobocznych jest nieraz równie ważny jak wątek główny. Dodatkowo relacje między poszczególnymi postaciami w jRPG są przeważnie traktowane z większą uwagą i pasją.

A dziwactwa? Ktoś może nazywać to kiczem, dla mnie kompletnie nie ma to znaczenia, bo jakiś stworek, postać czy też scena nie ma wpływu na moje postrzeganie gry jako takiej. Oceniam fabułę, postacie jako całokształt, nie zrażam się byle duperelem, jak ktoś przez taki jeden czy dwa szczegóły nie kończy gry to mogę jedynie dać kciuk w dół i zaśmiać się w duchu. Wolny wybór, ja wolę kończyć grę, którą zaczynam, bo oceniać historię można jedynie znając jej całość. Co więcej, wolę od czasu do czasu zobaczyć na ekranie dziwnie wyglądającego potworka i usłyszeć mało śmieszny żart w japońskim stylu, niż grać babochłopem albo oglądać jak "chłop z chłopem lub baba z babą". Niech każdy sam oceni co jest większym kiczem i co go bardziej mierzi, dla mnie wybór jest prosty  ;D

ps. ocenianie współczesnych jRPG przez pryzmat Final Fantasy, które już dawno jest tworzone pod gusta zachodniego gracza jest średnio udanym przykładem.
« Ostatnia zmiana: Maja 05, 2025, 23:12:30 wysłana przez Lothar »



 

SMF spam blocked by CleanTalk