Hej,
jakoś tak wyszło, że ostatnimi czasy miałem okazję pograć trochę w samochodówki na kierownicy. Zanim przejdę do dalszej części posta, od razu chciałbym zaznaczyć, że poza automatami, nigdy wcześniej nie miałem do czynienia z tego typu kontrolerem - gry samochodowe zawsze ogrywałem na padzie lub klawiaturze.
Po kilku godzinach jazdy muszę przyznać, że technologia ta zrobiła na mnie niesamowite wrażenie. Nigdy nie sądziłem, że Force Feedback może tak bardzo zmienić odczucia płynące w trakcie rozgrywki, że teoretycznie "głupie wibracje", potrafią tak wiele powiedzieć nam, co aktualnie dzieje się z prowadzonym pojazdem. Czuję się dosłownie, jakbym wszystkie znane mi tytuły wyścigowe odkrył na nowo. Takie Sega Rally z 2007 roku, na padzie będące dla mnie grą słabo grywalną (głównie przez specyficzny i wymagający model jazdy), grane na kierownicy potrafi wciągnąć i nie wypuszczać przez bardzo długi czas. Walka z każdym pokonanym centymetrem, powtarzanie non-stop tej samej trasy w celu udoskonalenia toru i techniki jazdy, testowanie różnych samochodów czy ich konfiguracji to coś, co sumarycznie dało mi nieopisaną satysfakcję, dodatkowo spotęgowaną w chwili pobica swojego poprzedniego rekordu.
Ba, wciągnąłem się tak bardzo, że w minionym tygodniu kupiłem swoją własną kierę. Nie chciałem od razu wydawać dużej ilości forsy na coś, co mogłoby mi się po chwili znudzić, więc Thrustmaster T300, na którym miałem przyjemność pośmigać, był totalnie poza zasięgiem. Pierwotnie chciałem zaopatrzyć się w polecanego wszędzie swoistego klasyka: Logitech Driving Force GT, jednak koniec końców, aby jeszcze bardziej przycebulić, wybrałem jego starszą siostrę, pamiętającą czasy świetności PlayStation 2 Logitech Driving Force Pro, będącą oficjalną kierownicą Gran Turismo 4. Przy wspomnianym T300, jest to w zasadzie przestarzała zabaweczka, jednak w obecnej chwili, totalnie nie potrzebuję nic więcej: kąt obrotu 900 stopni z funkcją blokowania? Check. Force Feedback? Check. Bezproblemowe wsparcie w najnowszych tytułach? Check. Głośność zębatkowego mechanizmu mi nie przeszkadza, podobnie jak mała obręcz kierownicy.
No i sobie tak gnam, gnam w Dirt Rally 2.0 i nie widzę, gdzie lecą mi kolejne godziny rozgrywki. Gra, którą kupiłem kiedyś w promocji i w przeszłości odpaliłem raz na przysłowiowe pięć minut, pokazała swoje całkowicie nowe oblicze oraz jest aktualnie u mnie growym numerem jeden.
Temu, kto jeszcze nie miał okazji pojeździć w wirtualnym świecie, całym serduszkiem polecam doświadczyć tego na własnej skórze. Zaś tych, którym pojęcia simracingu i pokrewnych nie są obce, zapraszam do dyskusji