U mnie sytuacja z bijatykami z reguły była dość prosta
Pierwszą bijatyką w jaką grałem było wspomniane Teenage Mutant Ninja Turtles: Tournament Fighters na Pegasusa
Świetna grafika, świetny system walki jak na coś co używa raptem dwóch przycisków i nawet nie wiecie jaką radochę miałem jak udawąło mi się rozkminić niektórymi postaciami te najsilniejsze ataki
Potem nastały czasy PSone i gdy wszyscy z was grali w Tekkeny to ja z jakiegoś dziwnego powodu miałem demo Street Fighter EX2 Plus i tak mi się podobało że zachciałem mieć pełniaka. I tak też się stało, zresztą w wersji NTSC-J co sprawiało że oczywiście grać się dało bo menu było po angielsku, ale wszystko pozostałe było z krzaczkami. Niemniej grałem w to sporo, choć do dziś mam awersję do Street Fighterów i ich 6-przyciskowych systemów walki. Moim zdaniem jest to przesadne komplikowanie gameplayu
Potem już PS2 i wreszcie zarządził Tekken, oczywiście piąteczka. Wspaniała grafika, wspaniały system walki, kupa zawodników, aren, miodzio. Do tego dodany trochę na siłę ten tryb chodzonej bijatyki który też skończyłem plus ten genialny gratis w formie trybów arcade Tekkenów 1-3, co pozwoliło mi wogóle zobaczyć jak jedynka i dwójka wyglądały
Oczywiście Tekken 5 najlepiej smakuje na PSP w wersji Dark Resurrection, gdzie mamy wszystko co najlepsze z piątki plus dodatkowe postacie i areny. Szkoda że Jinpachi wygląda w wersji na PSP tak słabo na tle oryginału z PS2
Co mamy dalej? Albo PS3 albo PC więc zacznijmy od tego pierwszego
Tam odkryłem trochę przypadkiem bo była tania i miała dobre oceny markę SoulCalibur w wydaniu IV. I o kurde jak mi to siadło, ten średniowieczny klimat i stroje, ten prosty system walki raptem na 3 przyciski, ten kreator postaci gdzie zamiast jakiś durnych czapek, plecaków i innego gówna z Tekkena dostaliśmy też te stroje z epoki i customizację każdego elementu ubrania. Jedynie tryb story był krótki i nijaki w sumie. Za to gra tak mi się spodobała że potem ograłem dwójkę na PS2 a jeszcze później na Xboxie i są dalej niesamowicie dobre i trójkę na PS2 która już minimalnie odstawała, ale i tak była lepsza od czwórki, tylko tu rządzi nostalgia
Za to parę lat temu kupiłem piątkę i w nią praktycznie nic nie grałem. Skończyłem fabułę, stwierdziłem że w sumie nic mnie do tej gry nie przyciąga i leży na półce
Oprócz tego na PS3 kupiłem też Tekken Tag Tournament 2 i w niego też grałem sporo. Moim zdaniem od piątki jest gorszy pod każdym względem poza rosterem postaci, ale mimo wszystko jest tu dalej kupa bijatykowego mięcha. Szkoda tylko że te tryby arcade to takie fabularne popłuczyny
Zróbmy teraz przerwę od konsol i powiedzmy ,,w co się grało na PC''. Otóż tam odkryłem dwie serie z których jedną uwielbiam a drugą szanuję. Otóż nigdy nie byłem fanem bijatyk 2D bo większość z nich była POTWORNIE trudna. Natomiast tutaj obie te serie mimo że też trudne to nie dość że DA SIĘ grać nie mając mega skilla to jeszcze mają dość przystepny system mocnych ataków gdzie nie trzeba jak dawniej wklepywać w ułamku sekundy kombinacji 10 przycisków tylko jakieś ćwierć czy półkółko i klawisz
A mianowicie BlazBlue i GuiltyGear Xrd
BlazBlue mnie wgniótł w ziemię swoim trybem fabularnym. Nigdy wcześniej nie widziałem czegoś takiego by zrealizować to w formie visual noveli przeplatanymi walkami. Mimo że sama fabuła to bełkot niesamowity o którym ludzie tworzą całe materiały na Youtubie próbując wyjaśniać ludziom o co w tym wszystkim chodzi (i raczej kończąc jak na próbach wyjasnienia Kingdom Hearts
) to i tak bawiłem się przednio próbując cokolwiek z tego ogarnąć. Do tego masa postaci i jak mówiłem trudny, ale dość przystepny system walki sprawiły że najpierw na PSP ograłem dwójkę, a potem trójkę i czwórkę na PS4
Natomiast GuiltyGear mnie oczarował grafiką. Nawet cięzko określić to połaczenie anime, cel shadingu i trójwymiarowych postaci ale zrealizowanych w 2D. Do tego wyjątkowo dziwny, ale mi osobiście podobający się tryb fabularny w którym ... nic nie robimy tylko oglądamy 4-godzinny film na silniku gry, który w sumie też jest bełkotem straszliwym który podobno są w stanie ogarnąć tylko ci którzy grali we wszystkie GuiltyGeary od czasów PSone. Za to system walki nie jest tak fajny jak w BlazBlue, ale też na tyle przystepny by cieszyć nawet laika
I zostaje nam PS4 gdzie w sumie grałem w najwięcej bijatyk
Po pierwsze moją ulubioną zostaje SoulCalibur VI w którym nie wszystkie pomysły mi się podobają, ale grafika, system walki, customizacja postaci i dwa tryby fabularne w całości to rekompensują. Co jakiś czas lubię powracać do tego tytułu by po prostu pograć dla pogrania
Do tego PS4 to też najdroższa gra jaką kupiłem cyfrowo czyli Dragon Ball FighterZ którym byłem strasznie najarany. I co? W sumie to jajco. Postaci mało, każdą walczy się praktycznie tak samo, jedynie tryb fabularny spoko. Skończyłem i wracać nie zamierzam
Oczywiście jak wspomniałem kolejne części BlazBlue i GuiltyGear ale o tym to już było. Co najwyżej warto wspomnieć że BlazBlue od trzeciej części ma jedną wspólną fabułę zamiast podzieloną na każdego zawodnika co odrobinę ułatwia połapanie się w temacie, ale niewiele
Kupiłem jeszcze Skullgirls na jakiejś grubej promocji, ale gra kompletnie mi nie podeszła. Ani graficznie, gamepleyowo jest cholernie trudna a sama fabuła dość nijaka z tego co ograłem. Jak skończę resztę bijatyk na PS4 moooże się za to bardziej wezmę
Mam jeszcze kupionego ale w sumie to ogranego tylko w trybie sieciowym by pucharki zdobyć Tekkena 7, ale odrzuca mnie ta gra, tak graficznie jak i durnymi pomysłami gamepleyowymi. Musze kiedyś zrobić ten tryb fabularny i też pewnie na tym się skończy
A obecnie najwięcej czasu gram w Under Night In-Birth Exe Late(st). Znalazłem to kiedyś w przeglądzie visual noveli na PS3 i gdy spojrzałem że też kosztuje z 15 zł mówię wezmę na PS4. I powiem wam że gierka jest naprawdę SPOKO. Lepsza na pewno pod kątem gamepleyu od GuiltyGeara, może porównywalna z BlazBlue. Bardzo przystepny model walki, dużo postaci do wyboru i fabuła mimo że też dość durna to na pewno prostsza w ogarnięciu niż dwójka wcześniej wymienionych. Jedyny problem to TŁUMACZENIE. No kurde, w zyciu nie widziałem gry z taką ilością literówek, błędów i tłumaczenia z translatora sprzed lat. Więc wymagany spory poziom angielskiego (albo japońskiego
)
I to chyba wszystko z takich gier co w nie grałem dłużej, bo jakieś pogranie 5 minut w bijatyki 16-bitowe na emulatorze Xboxa czy Street Fightera II na telefonie nie będę wspominał