Nie ukrywam, że chciałbym coś takiego robić by połączyć pracę z pasją, ale to mało realne.
Tylko nie wiadomo, czy czasem człowiekowi emocje by opadły. Czasem zazdroszczę osobom od marketingu w firmach wydawniczych. Są pokazy, wychodzi się na scenę, ludziom opadają szczęki na widok konceptów, intra a samemu opowiadasz o tytule, o procesie produkcji, przedstawiasz osoby biorące udział w projekcie...
Oczywiście jestem świadomy, iż jest to procent z pracy takiego gościa. Jak wyjdzie crapiszon to też taki musi się za firmę tłumaczyć

Może po prostu idealizuje sobie ten fach, bo też lubię gadać w temacie - i ogólnie lubię gadać;). Tylko czy przypadkiem nie traktowałbym tego zawodowo jako po prostu odwalenie pańszczyzny?

Trochę doskwiera mi jednak brak osób w realu z którymi mógłbym dzielić tę pasję.
Też za dużo osób wokół mnie nie ma. Wiesz, niektórzy popykają nieco, ale o historii/ciekawostkach raczej nie pogadają. W pracy znam 3 osoby które od dawna grają i mimo życia rodzinnego bardzo lubią o tym pogadać, coś pokazać, pośmiać się w zakresie. Niedaleko mnie mieszka także mój kumpel, który ma 3 konsole i PCta do gier to też z nim się czasem ustawię - czyta też książki/komiksy, jeździ na koncerty, lubię jak mi opowiada.
Najczęściej jak zaczynam temat, albo jakąś ciekawostkę walnę w towarzystwie to każdy się dziwi, skąd takie rzeczy biorę? Ano mówię, że jak ktoś się interesuje od lat 90 grami i sprzętem to siłą rzeczy takie coś przez te kilkanaście lat wchłonie. "eee jak będziesz miał dzieci to nie będziesz miał czasu" - odpowiadam, że mimo iż mam trochę 'klamotów' to nie siedzę ciągle przy konsoli - odpalam ostatnio coś pewnie 3 razy w tygodniu. Zawsze pytam się:
- Czy jak masz powiedzmy godzinkę dla siebie, dziecko śpi/jest u kolegi/babci, a kobiety nie ma to co robisz?
- A TV oglądam, nie opłaca się na godzinę wychodzić.
- Ale coś konkretnego - dokumenty/filmy?
- Wiesz, TVN turbo, jakieś seriale na hbo, to co leci...
Właśnie, TV osobiście oglądam dla Wiadomości czy dokumentów. Na film wybiorę się do kina, czasem coś z neta obejrzę. Ale jak mam leżeć na kanapie i tą godzinę (totalnie wolną) przeznaczyć na gnicie i pykanie pilotem i oglądanie 'tego co leci' to wolę pograć, albo pogrzebać w klockach. I tyle, nie siedzę po pracy przecież non-stop.
Dlatego właśnie myślę, że w przyszłości też będzie można podziałać w temacie retrogamingu - tylko że mniej intensywnie. Ale dzieciaki dorosną i oprócz sanatorium (chciałbym móc sobie jako emeryt na to pozwolić;) ) będzie jeszcze czas na ulubione klamoty
