Taka mnie mała rozkmina naszła...
Przeglądam często różne tematy na forum. W jednym z nich natrafiłem na dość ciekawą dyskusję, która po raz kolejny skłoniła mnie do wysnucia pewnej teorii. Otóż zauważyłem, że powszechnie uważa się, że to gry, z biegiem lat lepiej lub gorzej się "starzeją". Dla mnie brzmi to dość absurdalnie, bowiem technicznie rzecz ujmując, gry się nigdy nie zmieniają. Jak dana gra powstaje dajmy na to w 2002 roku, to nawet dziś, po 19 latach dalej jest taką samą grą, oczywiście mówiąc tutaj o oryginalnym wydaniu na jedną z pierwotnie założonych platform.
Nie rozumiem zatem do końca, dlaczego tak wiele ludzi uważa, że to gry się starzeją i po latach pewne tytuły, zwłaszcza te trójwymiarowe stają się "niegrywalne", choćby ze względu na przestarzałą mechanikę czy oprawę audio-wizualną. Nie wiem, jak można uważać, że kiedyś jakaś gra była "ładna" i "grywalna", a teraz stwierdzić, że po latach to zwykły niegrywalny kloc.
Okej, wiadomo, że w świecie gier pewne standardy, zwłaszcza te graficzne, ulegają zmianie i często gęsto nawet nowo wypuszczone gry, pod kątem technologicznym potrafią być przestarzałe już w momencie swojej premiery. Niemniej, patrzenie inaczej na gry z perspektywy czasu jest trochę dziwne. Okej, na dzisiejsze standardy gra może być mocno, nawet bardzo mocno odbiegająca od przyjętych norm, ale to nie gra przecież się tak naprawdę zmienia, to gracze...
Osobiście jestem zdania, że jeśli dana gra w momencie swojej premiery, bądź naszego zetknięcia się z nią była dla nas grywalna, to znaczy również, że i dziś taka jest. Wszak przecież gra nic a nic się nie zmieniła, to nasze podejście do niej może być inne. Ja na szczęście nie mam w sobie tego "pierwiastka starzenia" i odpalając leciwe już nieraz tytuły, dalej patrzę na nie tak samo jak przed laty. Nie widzę żadnych zmian w tych grach i jeśli dajmy na to takie GTA III czy Vice City było dla mnie kiedyś absolutnym hitem, to dalej nim jest i dalej bawi mnie w tym samym stopniu.
Rozumiem też poniekąd niektórych ludzi, którzy wracając do starych gier potrafią odbić się od ściany i stwierdzić "hej, zapamiętałem tę grę inaczej". Nostalgia potrafi zatuszować wiele niedoskonałości, a dłuższy brak kontaktu z danym tytułem potrafi wzbudzić w nas niepewność, czy gra okaże się taką jaką ją zapamiętaliśmy. Niemniej, w sytuacji gdy poczujemy się zawiedzeni powrotem do klasyków, nie powinniśmy niesłusznie winić za to gier i karać ich za to, że są takie jakimi były przed laty. Powinniśmy wtedy pomyśleć, że to nie gra, tylko my się zmieniamy. To nasze spojrzenie na te gry może się zmienić z biegiem lat, głównie przez zmieniające się w branży trendy, czy standardy, zwłaszcza te dotyczące grafiki czy mechaniki gier. Moim zdaniem to my w takiej sytuacji po prostu oczekujemy od tych gier czegoś innego, przyzwyczajeni do obecnie panujących norm. Przyzwyczajeni do pewnych standardów, udogodnień czy mechanik, nie potrafimy już spojrzeć na starsze gry z taką samą radością. Nie potrafimy się odnaleźć w ich zupełnie innej naturze. To całkiem normalne zjawisko, znane też w wielu innych przypadkach. Sam na przykład na co dzień jeżdżę ponad 30 letnim małym fiatem na przemian z jeszcze starszym motorowerem i nie widzę w tym nic nadzwyczajnego, ale rozumiem też ludzi którzy nie potrafiliby dzisiaj odnaleźć się już w tych sprzętach.
To po prostu pędzący postęp i wiele udogodnień zmienia nasz punkt widzenia. Ale pamiętajmy, nas nie te wszystkie gry.
A wy, co sądzicie na ten temat? Też uważacie, że to po prostu gracze zmieniają swój punkt widzenia, czy jesteście raczej zwolennikami teorii, że to gry się starzeją mniej lub bardziej godnie? Chętnie poczytam wasze opinie