Fallout 1 i 2 uświadomiły mi, że niezależnie od okoliczności, czasów, sytuacji globalnej, natura ludzka nigdy się nie zmieni. W ludziach zawsze będzie tkwił egoizm, chciwość, brak empatii. Do dziś z pogardą traktuję wszystkie "new agowskie" przesłania uważając je za miałkie, nieprawdopodobne i naiwne. Fallout sprawił, że ostatecznie porzuciłem jakiekolwiek mrzonki o tym, że ludzkość może się zmienić, to nie nastąpi, choćby nie wiem jaka tragedia na świecie się wydarzyła.
Potem był Xenogears który tak mocno uderzył we mnie swoim przesłaniem, że miałem poważne wątpliwości dotyczące mojej wiary i jej sensu. Zacząłem rozważać czy naprawdę to co robię jest słuszne i czy postawa jaką przyjmuje większość ludzi mojego wyznania to właściwa droga. Ostatecznie do dziś jestem praktykującym katolikiem, ale ciągle mam wątpliwości i uczucie, że coś jest nie tak, że kościół katolicki zbacza z drogi wytoczonej przez pierwotne założenia religii chrześcijańskiej. Do dziś to we mnie tkwi i te myśli zapoczątkowała właśnie gra video, w którą grałem bardzo dawno temu.