Sam też nie porysowałem i nie zniszczyłem żadnej płyty, bo nie jestem fleją, ale wypadki losowe się zdarzają - komuś na forum porysowała się gierka, bo taśma od lasera w PS2 slim postanowiła się w dziwny sposób zawinąć. Takie X360 też jest znane z tego, że lubi rysować płyty jak nie daj boże ruszysz konsolą. Mi kiedyś stary dobry szarak porysował kilka płyt, bo trzpień po latach się lekko skrzywił i konsola szorowała płytami o plastik wewnątrz obudowy - dla Ciebie może to być śmieszne, a dla mnie - w przypadku gier wartych od 500zł w górę, wolę puścić taki tytuł z backupa, skoro i tak mam oryginał. Nie mówiąc już o tym, że nie ma gwarancji, że odkupię grę w takim stanie, w jakim jest obecnie.
Teraz rozważam zakupienie zrobionego na CFW Switcha. Nie po to, żeby piracić (mam już coś ponad 200 pudełek), ale z czystej wygody - ostatnio w samolocie wysypało mi się kilkanaście cartów luzem, na szczęście nic nie zginęło, jednak po co ryzykować.
Mi do retro feelingu potrzeba oryginalnego HW zapiętego pod CRT, a czy gra leci z karty pamięci czy płyty - dla mnie bez różnicy. Pudełka mam po to, żeby cieszyć nimi oczy, przeglądać booklety. Gry wolę odpalać z backupa. Nie mówiąc już o wygodzie. Jak masz kilkaset cartów luzem na Super Famicoma pokitranych po kartonach, to łatwiej jednak puścić grę z karty pamięci.