Aktualności

Seria The Legend of Heroes [PSP, PS3, PS4, Switch]

renifer Lopez · 35684

Offline Keita

Odpowiedź #450 dnia: Września 19, 2025, 12:17:33
Chętnie kupię i zagram ale jak wydadzą również Trails in the Sky 2 na pierwszego Switcha. Trails mi się bardzo podobało jak ogrywałem gdzieś w czasach świetności na PSP. Sęk w tym, że był to blind gameplay i w grze zaskoczyło mnie najbardziej to... że Trails 1 to tylko połowa story. Trails in the Sky 2 nie wyszło na fizyczym nośniku na PSP i do tej pory nie poznałem całości historii >:(

GB, GBC, GBA, DS, 3DS, Famicom, SNES, N64, GC, Wii, NS, PSP, PS1, PS2, PS3, SMS, SMD, Lynx, 2600, 65XE, 486, K-6, PIII


Offline Manifesto

Odpowiedź #451 dnia: Września 20, 2025, 13:41:46
Zanim zacznę Trails in the Sky remake, musiałem zakończyć Trails through Daybreak II. Niestety, moje wcześniejsze podejścia do gry ciągle mi coś przerywało, nie dałem rady ograć na premierę, a okres od kwietnia do lipca to był dla mnie słaby czas na granie (poza epizodem z The Hundred Line, do którego od czasu do czasu wracam). W połowie sierpnia w końcu nabrałem ochoty na granie i przez miesiąc ogrywałem kontynuację pod-serii Calvard. Strzeliło ponad 80 godzin. Wczoraj ukończyłem. Nie będę się mocno rozpisywał, więc konkrety:

Gra jest podobna do jedynki. Postacie, miejscówki, mamy tutaj sporo tego samego. Fajnie, że wraca łowienie ryb, są mini gry, lecz karcianka nie dorównuje Vantage Masters z Cold Steel i Reverie, która była jedną z najlepszych mini gier w historii RPG. Dodano kilka ciekawych elementów w walce, jest sporo bossów (znacznie więcej niż w części pierwszej). Mamy skradankę i system hackowania (nie wiem czemu ludzie na to psioczą, mnie ta mini gra wydaje się całkiem OK). No i Marchen Garten - olbrzymi dungeon (coś ala Reverie Corridor, tylko w nieco innym klimacie). Powrót Nadii i Swina był dla mnie strzałem w dziesiątkę, uwielbiam te postacie, w tej odsłonie polubiłem je jeszcze bardziej niż w Reverie.

Fabuła w grze jest dobra, choć akurat w tej odsłonie Falcom nie był w tak dobrej formie jak Daybreak 1. Całość jest trochę nierówna, średni początek, potem słaby akt III i bardzo dobry chapter finałowy. Natomiast w grze pojawia się pewien etap, który jest dla mnie jednym z najlepszych momentów w całej serii The Legend of Heroes. Chodzi o Fragments, czyli rozdział między epizodem 2 i 3. Sądziłem, że będzie to jakiś krótki wypełniacz, a dostałem fenomenalny, kilkunastogodzinny fragment na pewnej wyspie, gdzie odkrywane są tajemnice dwóch postaci. Sam gameplay, eksploracja wyspy, główny villain (wiecie o kogo chodzi - gość jest tak cholernie charyzmatyczny, że cały ten GardenMaster mu do kolan nie dorasta). Nawet sidequest, który się tam pojawia I sposób w jaki to zostało przedstawione jest tak cholernie dobry, że mogę zakrzyknąć - czapki z głów! Podobał mi się finałowy rozdział i zakończenie, były świetne.

Gra jest trudniejsza niż Daybreak 1. Grałem na nightmare i do aktu III momentami było dość ciężko. Później trudnych walk było mniej, natomiast ogólnie D2 jest momentami dużo trudniejsze niż 1, przynajmniej dla mnie. Jedną walkę z gry będę pamiętał latami :)

Daybreak 2 to świetna gra dla kogoś, kogo interesują losy postaci z poprzednich odsłon i powoli odkrywane tajemnice. Jako całość wypada gorzej od pierwszej części, bo jest fillerem i nie rozwija fabuły uniwersum tak jak robiła to pierwsza część. Wydaje mi się, że ogólnie Trails into Reverie (też filler) także było lepsze, zwłaszcza fabularnie. Natomiast uważam, że mimo wszystko to świetny tytuł, który ma swoje wady, ale zalety znacznie tutaj przeważają. Jednak granie bez znajomości powyższych gier jest po prostu bez sensu. Ode mnie 8,5/10.
« Ostatnia zmiana: Września 20, 2025, 15:58:49 wysłana przez Manifesto »



Offline Lothar

Odpowiedź #452 dnia: Września 20, 2025, 15:19:53
Natomiast w grze pojawia się pewien etap, który jest dla mnie jednym z najlepszych momentów w całej serii The Legend of Heroes. Chodzi o Fragments, czyli rozdział między epizodem 2 i 3. Sądziłem, że będzie to jakiś krótki wypełniacz, a dostałem fenomenalny, kilkunastogodzinny fragment na pewnej wyspie, gdzie odkrywane są tajemnice dwóch postaci. Sam gameplay, eksploracja wyspy, główny villain (wiecie o kogo chodzi - gość jest tak cholernie charyzmatyczny, że cały ten GardenMaster mu do kolan nie dorasta). Nawet sidequest, który się tam pojawia I sposób w jaki to zostało przedstawione jest tak cholernie dobry, że mogę zakrzyknąć - czapki z głów! Podobał mi się finałowy rozdział i zakończenie, były świetne.

Fragmenty faktycznie rządzą. Rewelacyjny chapter, który zrobił na mnie olbrzymie wrażenie. I to on - moim zdaniem uratował ten tytuł przed fabularną przeciętnością. A Hartwood to jeden z najlepiej wykreowanych villainów w całej serii. Podobnie zresztą jak Melchior z jedynki.

Gra jest bardzo dobra, aczkolwiek jedynka i Reverie wg mnie były lepsze. To całe cofanie w czasie bylo momentami trochę na siłę i zbyt częste (zwłaszcza w chapter 3). Też grałem na nightmare, gra jest wówczas dość trudna, ale umiarkowanie.

Bardzo dobra gra, ale przy Horizon liczę na więcej.



Offline Manifesto

Odpowiedź #453 dnia: Września 20, 2025, 15:58:16
O tej zabawie czasem zapomniałem wspomnieć. Faktycznie, średnio to wyszło. Aczkolwiek tylko w chapter III trochę mnie to zniechęcało, podczas innych etapów było to całkiem nieźle zrobione. Mimo wszystko Daybreak II wcale nie odbiega mocno jakością od innych gier serii, choć widać że powstawał trochę "na szybko" i też nam nadzieję że Horizon będzie już pełnoprawną opowieścią rozwijającą fabułę w świecie Zemurii, a nie tylko same postacie.

Dziś wieczorem odpalam Sky remake.



Offline Lothar

Odpowiedź #454 dnia: Września 23, 2025, 15:30:05
Za mną już cały prolog (prawie 9 godzin). Wcześniej liznąłem trochę demo lecz ostatecznie nie ukończyłem. Dlatego zacząłem od nowa, bez wczytywania sejwów.

Grafika miód cud. Nowy system walki bardzo fajnie komponuje się z turowym. Do tego system stun wzięty z serii Daybreak i znane z Cold Steel ataki łączone. Gram na hard i jest trudno, mniej więcej odpowiada to normal z oryginału. Tłumaczenie jest OK, mniej kwieciste, ale też dobre. Mam tylko zastrzeżenie co do Jade tower (w oryginale Esmelas Tower).

Muzyka to nowa aranżacja znanych utworów, lecz możemy wybrać oryginalne wersję w menu. Mówcie co chcecie ale dla mnie Liber arc i Crossbell arc miały najlepsze ścieżki muzyczne w serii, bo ta od kiedy przeszła na 3D to trochę tutaj straciła.

Nie nastawiałem się na ten tytuł jakoś szczególnie mocno, wszak oryginały znam na wylot. To co dostałem przerasta jednak moje oczekiwania. Aż się nie chce od konsoli odchodzić. Co za remake  ;D



Offline Wagabunga

Odpowiedź #455 dnia: Września 24, 2025, 11:42:48
Jako, że w weekend kończyłem jeszcze inną grę, od wczoraj gram w remake Sky. WOW! Ależ mnie to wciągneło. Rzadko kiedy spędzam 5 godzin dziennie przy grze, wczoraj po odpaleniu przepadłem ;) Jako jeden chyba z niewielu fanów serii nie znam oryginałów, co sprawia, że to dla mnie zupełnie nowe doświadczenie nie tylko w odświeżeniu technicznym lecz także i w treści.


Muzyka to nowa aranżacja znanych utworów, lecz możemy wybrać oryginalne wersję w menu. Mówcie co chcecie ale dla mnie Liber arc i Crossbell arc miały najlepsze ścieżki muzyczne w serii, bo ta od kiedy przeszła na 3D to trochę tutaj straciła.

W każdej odsłonie serii są prawdziwe perełki. Dla mnie najlepszą muzykę (najbardziej nastrojową) miał Cold Steel III oraz genialne Trails to Azure. Nawet w Daybreak znajdziemy świetne motywy. Np. dwa poniższe kawałki to jedne z moich ulubionych nie tylko w serii, ale także w jRPG w ogóle.






"Ale to już było MASE razy poruszane że ŻADEN z was nie gra w te japońskie gry przy premierze w Japonii tylko gdy wyjdzie na zachodzie". - mariusz391 XDDDDDDDD


Offline Manifesto

Odpowiedź #456 dnia: Września 26, 2025, 21:39:04
Prolog ukończyłem, akt 1 w toku. Dla kogoś kto nie grał w oryginał to będzie fenomenalne doświadczenie. Uwielbiam postacie że Sky, kocham te utwory muzyczne. I faktycznie, ten rimejk tak mocno trzyma przy konsoli, że można się zatracić. 12 godzin za mną.

@Wagabunga świetne te oba utwory! Ten z CS3 to utwór który pojawia się podczas eksploracji Bryonia Island, jednej, moich ulubionych lokacji w serii. A kawałek z Daybreak przypomina klasyczne utwory z początku serii. Chyba mój ulubiony całej grze.



Offline renifer Lopez

  • Podporucznik
  • *
    • Wiadomości: 656
    • Reputacja: 15
Odpowiedź #457 dnia: Października 21, 2025, 22:56:34
Czas rozruszać ten wątek, bo chyba wszystkich remake tak bardzo wciągnął, że zapomnieli tutaj napisać coś od czasu do czasu  ;)

No więc Trails in the Sky 1 chapter. Mam już 30 godzin. Jestem w chapter 3. Podoba mi się kierunek zmian - systemowy w postaci dodania nowych sidequestów, zmiany w systemie, który na siłę nie chciano skomplikować, a jedynie dodano elementy ataków grupowych oraz wsparcia postaci z Cold Steel jak i także opcjonalnej walki w czasie rzeczywistym z Daybreak.

Grafika jest przepiękna, gra na PS5 chodzi super płynnie (dużo lepiej niż Daybreak), śmiga w 60 fps w 4K. Utwory muzyczne to przearanżowane, oryginalne kawałki, lecz delikatnie i nie jeden raz łezka w oku mi się zakręciła gdy tego słuchałem.  Gram na hard, wydaje mi się że jest nieco łatwiej niż w oryginale, tyle, że nie jest łatwo! Zwłaszcza przez pierwsze 20 kilka godzin gra faktycznie momentami jest dawnym hardem. Nie można spamować najsilniejszymi atakami, jest uczciwie, ale wymagająco.

Fabuła. Mimo, że Sky nie dorównuje historii Crosbell czy Cold Steel jako całość, to jest to chwytająca za serce opowieść, ze świetnym zakończeniem, które jest już dla mnie legendarne, mimo cliffhangera. Aż nie chce się od konsoli odchodzić, mimo, że gra potrzebuje czasu aby się fabularnie rozkręcić, to jest w niej taki specyficzny urok tego całego LORE. Bardzo fajnie, że nawet eksploracja tajemniczych Wież jest mocno zgodna z oryginałem, to jedne z moich ulubionych miejscówek.

Jedyne co mi się mniej podoba niż w oryginale to lokalizacja. Może i nowe tłumaczenie jest bardziej zgodne z japońskim skryptem, natomiast dla mnie tłumaczenie XSEED miało niepowtarzalny urok. Można się przyzwyczaić do tych różnic, natomiast brakuje mi tego kolorytu w niektórych momentach, zwłaszcza w przypadku Estelle, niektóre jej docinki (jak i Joshuy) były po prostu legendarne. Wiadomo, że są gracze, którzy cenią dosłowność tłumaczenia. Dla mnie lokalizacja taka być nie musi, wystarczy że oddaje sens dialogów. Mimo wszystko nowe tłumaczenie jest bardzo, ale to bardzo solidne, fajnie się to wszystko czyta i jeśli ktoś nie grał w oryginał to będzie zadowolony z pracy tłumaczy.



Offline Manifesto

Odpowiedź #458 dnia: Października 22, 2025, 13:33:16
Ech @renifer Lopez , te Twoje znikanie z forum na miesiąc i pojawianie się znienacka po dłuższej przerwie mnie wykończą ;)

Gram, jak najbardziej :) Co prawda, na poważnie zacząłem grać dopiero po ukończeniu Silent Hill F, lecz trochę tych godzin już wpadło (nieco więcej niż u Ciebie). W międzyczasie czytam też książki i oglądam seriale (jak to u mnie zazwyczaj na początku jesieni), dodatkowo cały czas ogrywam dalej The Hundred Line na Switchu (kolejna ścieżka fabularna, a ta gra to moloch) a już wkrótce dojdą kolejne horrory do ogrywania, które wieczorem będę odpalał (Cronos już na półce, a Tormented Souls 2 już do mnie podąża pocztą). Inaczej bym zapewne podchodził do tej gry gdyby to nie był remake, wtedy bym skupił się wyłącznie na niej, znając fabułę do gry podchodzi się nieco inaczej :) Mimo to, uważam, że gra jest świetna i nawet brak elementu zaskoczenia (dla tych co grali w pierwowzór) nie pozwala mi odejść od konsoli, dlatego odpalam ją gry mam co najmniej dwie godziny czasu na granie. Nie chcę zapeszać, ta jesień jest dla mnie dużo lepsza pod względem moich zainteresowań niż ostatnia, kiedy to miałem różne rozterki osobiste.

Mnie nowe tłumaczenie przypadło do gustu, czyta się bardzo płynnie, a jeśli jest bardzo wierna japońskiemu to uznaję to za zaletę. Lubiłem dokonania Xseed, lecz w przypadku nowej wersji gry to fajna opcja, aby przeczytać skrypt przetłumaczony na nowo. Ze zmian dodałbym jeszcze to, że w rimejku o wiele łatwiej jest znaleźć ukryte questy, gdyż są po prostu znaczniki, których w pierwowzorze brakowało. Można to uznać zarówno za zaletę (i sądzę, że większość tak to będzie postrzegać) jak i wadę, to zależy od podejścia. Ja nie narzekałem na rozwiązania w wersji na PSP, teraz to nawet zagadka z The Phantom Thief w akcie 2 jest zaznaczona, co niestety nie daje już takiej satysfakcji w jej rozwiązaniu. A z drugiej strony już od dawna w serii mamy znaczniki więc to w sumie standard, a remake powinien do współczesnych standardów dostosowywać stary tytuł, przynajmniej ja tak uważam.

Poziom trudności faktycznie jest dość wysoki, również gram na hard (jak we wszystkie gry z serii prócz Daybreak, które zrobiłem na nightmare) i niektóre walki musiałem powtarzać. Aczkolwiek zmiana strategii i ewentualnie ekwipunku bardzo pomaga, w zasadzie - jak do tej pory - tylko raz zdarzyło i się grindować do wyższego levelu (akcja na statku powietrznym i kryjówka wiadomo kogo w akcie 1). Odniosłem również wrażenie, że od aktu trzeciego gra stała się nieco łatwiejsza, ale może to wynikać z szerszych możliwości postaci.

No i najważniejsze, trafiłeś w sedno, grając w Sky remake nie chce się odchodzić od konsoli. To tak niemiłosiernie wciąga, że szok, czasami na siłę przerywałem, bo w tej chwili już raczej unikam siedzenia do drugiej w nocy przy grach (starość nie radość ;) ). Mimo swojej prostoty systemowej, Sky to znakomite jRPG i mam nadzieję, że szybko pojawi się remake części drugiej (w którą niestety nie grałem).




Offline killy9999

  • Podporucznik
  • *
    • Wiadomości: 658
    • Reputacja: 8
Odpowiedź #459 dnia: Października 22, 2025, 13:53:38
Kurczę, akurat przeszedłem oryginał w zeszłym roku, więc w ogóle mi teraz nie po drodze granie w remake. Kusi natomiast to co mówicie o nowym tłumaczeniu.

są gracze, którzy cenią dosłowność tłumaczenia
Jeszcze nie spotkałem nikogo, który chciałby tłumaczenia dosłownego. Znam natomiast takich - i sam się do nich zaliczam - którzy chcą tłumaczenia wiernego i zgodnego z oryginałem, a nie będącego radosną twórczością tłumacza. Nie po to interesuję się japońską popkulturą, żeby doświadczać jej w wersji przepisanej pod potrzeby rynku amerykańskiego i tamtejszej popkultury - z którą jest mi wybitnie nie po drodze. To zresztą wykracza poza kwestię tego jednego remake'u, bo dzisiaj chyba większość zachodnich wydań gier ma ten problem, że nie są wiernymi tłumaczeniami, tylko lokalizacjami bardzo swobodnie ingerującymi w materiał źródłowy. Ba, na rynku polskim jest ten sam problem, bo większość wydawanych u nas mang jest mocno zdejaponizowanych. Ale to już jest dygresja nie na temat, więc nie będę jej dalej ciągnął.

Ciekawi mnie jeszcze, czy ktoś miał okazję spróbować gry na pierwszym Switchu?



Offline renifer Lopez

  • Podporucznik
  • *
    • Wiadomości: 656
    • Reputacja: 15
Odpowiedź #460 dnia: Października 22, 2025, 15:19:11
Wierne tłumaczenie? Jeśli sens wypowiedzi został zachowany, tłumacz nie zmienia charakteru postaci, lecz pozwala sobie na pewną swobodę, nie jest to dla mnie wadą. Ważne aby ogólny sens danego zdania czy sformułowania był wierny oryginałowi. Wiadomo, że z japońskiego nie wszystko da się przetłumaczyć tak, aby było zrozumiałe dla kogoś z innego kręgu kulturowego, więc pewne zmiany są wręcz niezbędne. W niektórych grach tłumacze idą za daleko, jednak jest sporo takich, że drobna swoboda nie jest wadą, a trzymanie się na siłę japońskiego skryptu skutkowałoby bełkotem niezrozumiałym nie tylko dla Amerykanina. Moim zdaniem tych kiepskich tłumaczeń gier trochę jest, aczkolwiek sporo jest również takich, co nazwałbym poprawnymi lub dobrymi. I zdarzają się dzieła sztuki jak tłumaczenie serii Utawarerumono (no dobra, Prelude to the Fallen już tak dobre nie było, natomiast na pewno nie było kiepskie). Natomiast społeczność jak to nazywam "tłumaczy walczących", którzy z każdej zmiany skryptu robią wręcz świętą wojnę i hejtują za byle gó#$o, bywa tak toksyczna, że można to przyrównać do jakiejś obsesji. Polecam zapoznać się z historią jednej linijki tekstu w The House in Fata Morgana, które spowodowało taką falę hejtu na tłumaczy, że zastanawiam się nad poczytalnością co poniektórych krytykujących, którzy wszędzie widzą ideologię.

https://boundingintocomics.com/video-games/japanese-visual-novel-developer-novectacle-stands-behind-controversial-english-localization-changes-in-the-house-in-fata-morgana

Edit. Niestety, link który lepiej wyjaśnia powyższą sytuację jest już niekatywny ( a szkoda, bo dokładnie opisywał co spotkało tłumacza, z powodu takiej pierdoły).

Na przykładzie obydwu tłumaczeń Trails in the Sky napiszę, że mimo że XSEED posłużył się pewną swobodą w tłumaczeniu to nie zmienił mojego odbioru zarówno postaci jak i fabuły. Dlatego uważam że to było dopuszczalne posunięcie. Trails in the Sky na PSP ograłem dwukrotnie, więc mam porównanie w miarę świeże.

Ciekawi mnie jeszcze, czy ktoś miał okazję spróbować gry na pierwszym Switchu?

Podobno bardzo dobra wersja. Oczywiście nie jest to PS5 więc działa w 30 fps, ale to raczej nie problem zważywszy że większość walk toczy się w trybie turowym. Można inaczej, ale po co? Real time to dla mnie tylko ciekawostka w tej grze, choć w sumie czasem walczę z mobkami w tym trybie. Chyba @animare kupił na Switch z tego co wiem.
« Ostatnia zmiana: Października 22, 2025, 15:53:45 wysłana przez renifer Lopez »



Offline killy9999

  • Podporucznik
  • *
    • Wiadomości: 658
    • Reputacja: 8
Odpowiedź #461 dnia: Października 22, 2025, 16:43:39
trzymanie się na siłę japońskiego skryptu skutkowałoby bełkotem niezrozumiałym nie tylko dla Amerykanina
Nie no, jasne że tak - dlatego piszę, że nikt nie chce takich dosłownych tłumaczeń, bo to nie ma sensu. Ze znajomymi mieliśmy ostatnio dyskusję  o filmie Avalon. Dla niewtajemniczonych: film japońskiego reżysera (Mamoru Oshii, ten od Ghost in the Shell) według scenariusza napisanego po japońsku, ale przetłumaczonego na polski i nakręconego w Polsce z polskimi aktorami. W Avalonie jest właśnie ten problem, że tłumaczenie tego scenariusza z japońskiego jest zrobione na pałę i dla nas Polaków dialogi w tym filmie są nieziemsko drewniane i sztuczne. No więc czegoś takiego nie popieram.

Nie popieram też jednak swobodnego przepisywania materiału źródłowego, żeby dostosować się do gustów lokalnej widowni - w przypadku gier, amerykańskiej. Nie podoba mi się wstawianie żartów, docinków, czy przekleństw tam, gdzie nie ma ich w oryginale. Jeśli postacie rozmawiają ze sobą w sposób grzeczny i formalny, to chcę żeby tak zostało, a nie żeby robiono luzackie dialogi, zmieniając indywidualne charaktery postaci i ich wzajemne relacje. Podam ci przykład tłumaczenia, które mi się nie podoba. Nie ze świata gier, ale akurat ten przykład mam pod ręką. Anime Vampire Hunter D: Bloodlust, scena w której główny protagonista (D) i antagonista (Meier) po raz pierwszy się spotykają i walczą ze sobą. W angielskim dubbingu rozmowa panów wypełniona jest mniej lub bardziej zawoalowanymi zniewagami:

Cytuj
Meier: She's here by her own choice, dunpeal. So unless you're the kind of man who would take a woman against her will for the money in it — and I'm sure it's a lot — I suggest you save your sorry ass now and leave us to travel in peace.
D: I would if I could believe you, Meier. Your credibility, however, is less than impeccable under the circumstances. You kidnapped the girl.

W wersji japońskiej panowie odnoszą się do siebie z wzajemnym ostrożnym szacunkiem. Angielskie napisy na podstawie japońskiego skryptu:

Cytuj
Meier: I've heard it said that there was an excellent hunter who surpassed all the others, a dhampir. That someone is you, D. I'm glad to have met you at last. I am Meier Link.
D: I've also heard your name. They say that though you're a Noble, you've never used your fangs on a human. But it seems that what I heard wasn't true.

Po to sięgam po produkcje z Japonii, żeby doświadczyć japońskiej wrażliwości. Nie podoba mi się, kiedy przepuszczana jest ona przez filtr wrażliwości amerykańskiej.

Rzuciłem pobieżnie na link, który wkleiłeś - dobrze widzę, że poszło o tłumaczenie słowa "tsundere"? Ja bym nie tłumaczył, tak samo jak nie tłumaczyłbym na przykład słowa senpai czy koreańskiego aegyo. Dzisiaj wszyscy wiedzą co to katana czy samurai i nikt nie potrzebuje tłumaczenia. Można się nauczyć tych paru słów z innych języków, odwołujących się do pojęć które w języku polskim czy angielskim nie istnieją.



Offline Manifesto

Odpowiedź #462 dnia: Października 22, 2025, 17:33:09
Rzuciłem pobieżnie na link, który wkleiłeś - dobrze widzę, że poszło o tłumaczenie słowa "tsundere"? Ja bym nie tłumaczył, tak samo jak nie tłumaczyłbym na przykład słowa senpai czy koreańskiego aegyo. Dzisiaj wszyscy wiedzą co to katana czy samurai i nikt nie potrzebuje tłumaczenia. Można się nauczyć tych paru słów z innych języków, odwołujących się do pojęć które w języku polskim czy angielskim nie istnieją.

Na 100 % chodziło właśnie o to jedno słowo. I tutaj nawet nie chodzi o kwestię słuszności jego tłumaczenia czy nie, ale o to co się rozpętało gdy ktoś umieścił to na jakimś forum. Groźby, zniewagi, hejt w stronę tłumacza, reakcje w postaci twórców gry, którzy go bronili. Szkoda, że nie ma już dostępnego tego artykułu, o którym @renifer Lopez  wspominał wyżej, również go przeczytałem i była to bardzo ciekawa historia pokazująca, że niektórzy traktują temat z grubą przesadą, wręcz fanatyzmem i chwytają się rozwiązań, które absolutnie nie powinny mieć miejsca. A chodziło o jedno zdanie, które nawet nie występowało w głównej grze. Sama gra jest przetłumaczona bardzo dobrze i tego co wiem, to jedno z lepszych tłumaczeń gier visual novel.

Ale proszę, zakończmy tutaj kwestię tłumaczeń z japońskiego, bo to temat rzeka i nie miejsce na to. Więc wracamy do rozmów o serii :)



Offline animare

  • Wsparcie
  • Kapitan
  • *
    • Wiadomości: 1090
    • Reputacja: 30
  • Odznaczenia Użytkownik, który może pochwalić się napisaniem na forum minimum 1000 wiadomości.
Odpowiedź #463 dnia: Października 22, 2025, 18:35:17
Ciekawi mnie jeszcze, czy ktoś miał okazję spróbować gry na pierwszym Switchu?

Hej. Gra na pierwszym Switchu działa przyzwoicie. Są oczywiście pewne bolączki starego sprzętu w formie rozmazanego tła tu i ówdzie i trochę poszarpanych krawędzi, jednakże to bardzo dobry port. Śmiało zaryzykował bym stwierdzenie, że chyba najlepiej działający ze wszystkich odsłon Legend of Heroes (tych w pełnym 3D oczywiście). Dodatkowo jest dostępne demko w eshopie, które zapoznaje nas z początkiem gry , systemem walki i tym jak gra prezentuje się w 3D na otwartym terenie. Także nie nastawiałem się za bardzo, a zaskoczyłem się pozytywnie.



Offline killy9999

  • Podporucznik
  • *
    • Wiadomości: 658
    • Reputacja: 8
Odpowiedź #464 dnia: Października 22, 2025, 18:35:19
Groźby, zniewagi, hejt w stronę tłumacza
To już bez związku z tematem - w internecie porąbani ludzie są wszędzie i nic na to nie poradzisz.

EDIT:

Gra na pierwszym Switchu działa przyzwoicie.
W trybie handheld również?



 

SMF spam blocked by CleanTalk