Nadszedł czas na planowany od dawna upgrade stanowiska głównego. Miał on nadejść dopiero jakoś pod koniec roku, ale jak już byłem w Ikeii....
Jak wyglądało stare stanowisko widać w postach powyżej. Czas pozbyć się tego gałgaństwa!
Proces siania chaosu rozpoczął się o godzinie 17.30. Do skręcenie były dwie szafki, jeden regalik i biurko, które jest po prostu blatem kuchennym dociętym na wymiar do którego przykręciłem 5 nóg. Wszystko prócz blatu i nóg do niego zakupiłem w Ikeii.
Po skręceniu jednej szafki, aby mieć miejsce na graty, które były w starych szafkach zabrałem się za rozbieranie stanowiska.


Trochę makaronu z którym walka dopiero się zacznie.


Część sprzętu powędrowała łóżko, resztę rozsiałem gdzieś po domu w bezpiecznych miejscach, bo zważając na rozmiar mojego pokoju ciężko było by się pomieścić i jednocześnie czegoś nie uszkodzić.

Stare biurko idealnie sprawdziło się jako blat roboczy.



No i w końcu nowe "biurko" na swoim miejscu. Tutaj byłem już na etapie montażu LEDów.

Miejsce na listwę zasilającą całe biurko wraz z listwą zamontowane.

Godzina 1:30, Cybuch wymięka, sąsiedzi też. Ustawiłem jako tako sprzęt, podłączyłem LEDy na dobre i resztę roboty przełożyłem na dzień dzisiejszy.

A po drugiej stronie pokoju syf rósł w siłę....

Po odespaniu zabrałem się do roboty. Na pierwszy ogień poszło okablowanie, z którego dalej nie jestem zadowolony do końca, ale na poprawki nadejdzie jeszcze czas. Na razie jest byle było, ważne, że nie leży na podłodze. Jednak już wiem, że nie ma opcji, aby zostało to w takim stanie w jakim jest obecnie.
Makaron podczas prób dojścia z tym do ładu.

I mizerny efekt końcowy.

No i w końcu ogólny efekt końcowy, z którego jestem już bardziej zadowolony.

Dodatkowy, nieplanowany ficzer, który pozwala mi na ewentualne rozszerzenie miejsca pracy o dodatkowe miejsce np. na laptopa poprzez wysunięcie szafki spod biurka.

No i doszła kolejna półka po drugiej stronie, która jeszcze czeka na zapełnienie, ale w przyszłym tygodniu całonocny targ rupieci w Osnabrücku, także mam nadzieję, że uda mi się jakieś fanty tam dorwać i nieco zapełnić tą pustkę.

Ogólnie cała akcja zajęła mi w sumie jakieś 12-13 godzin z przerwami na fajkę i jakieś jedzenie. Samo złożenie mebli to był pikuś, ale dojście potem do ładu, szczególnie z kablami to droga przez mękę. W szufladach w szafkach dalej nie ogarnąłem wszystkiego do końca, ale na razie odpuszczam i przekładam to na inny termin. Najważniejsze ogarnięte, a ja mogę w końcu zasiąść przy konsoli i odpocząć.
