Czuję, że 8 bit to nie Twoje klimaty, bo wymieniłeś jedne z latwiejszych gier na Pegasusa
W GTA 3 była taka misja, wyścig, gdzie przeciwnicy zaczynali ze sportowymi samochodami, Inferno, Cheetah, NIEZNISZCZALNYMI, więc drive-by nie wchodziło w grę. Ustawienie jakiejś blokady na trasie nie dało rady, bo resetowały się na starcie wyścig. A że była to pierwsza wyspa, najlepszy dostępny wóz to było Banshee z salonu, ciutkę słabszy od tych dwóch pozostałych, i zniszczalny
Oczywiście, można było dojść do drugiej wyspy i wziąć Cheetah, ale wtedy już miałeś kosę z niektórymi gangami i szczelali do pana, jak pan jechał. Nie pamiętam, czy kiedyś to przeszedłem...
Generalnie, z innych rzeczy, to gram trochę w Shmupy i tam no... trudność jest wbudowana w założenia. Najbardziej pamiętam 4 bossa Blue Wish Ressurection, który rozstawiał się po rogach ekranu i środku walił w gracza. Pilnowanie 5 kierunków strzałów to dla mnie za wiele na wyższych poziomach trudności...
Absolutnie COKOLWIEK w grze Supreme Ruler. Gra łączyła wysokie wymagania z kiepskim interfejsem. Jeśli chcesz gry, która sprawi, że poczujesz się głupi, polecam.
Oryginalny Ninja Gaiden na NES, ostatni świat. Kto nie wie czemu, niech nadrabia wiedzę z klasyki
Dowolna gra wymagająca orientacji w terenie i nie dająca mapy. W prawdziwym życiu jestem w to słaby, a jak jeszcze gra, nie daj boże, nie ma jakichś charakterystycznych lokacji, to pozostaje mi liczenie kroków i modlenie się, żebym się nie pomylił
I moje Nemezis tegorocznego Famiconu, czyli Holy Diver. Jakby ktoś nie wiedział, to taka Castlevania Ultra Hard od Irem
4 poziom to udręka. Ale kiedyś przejdę.