Że zacytuję samego siebie z komentarzy pod tymi materiałami:
Ja zawsze powtarzałem i będę powtarzać że trzeba wreszcie zmienić definicję PIRACTWA. W jaki sposób można nazwać coś piractwo gdy producent/wydawca sam nie chce sprzedawać swojego towaru z takich czy innych powodów. Jedyna osoba która wtedy traci na piractwie jest Janusz z allegro który chce sprzedawać używane gierki, na których znowu jej producent nie zarobi. Wystarczyłoby dać przepis że po 5 latach od ZAKOŃCZENIA SPRZEDAŻY gra/film/muzyka staje się dostepna do dowolnego pobierania i użytkowania
Ostatnio poruszałem to na innym kanale że gdyby prawo działało na korzyść konsumentów a nie korporacji to takie tematy jak retro granie można by załatwić od ręki. Wystarczyło by wprowadzić przepis którzy mówi że film czy gra po 5 latach od ZAKOŃCZENIA SPRZEDAŻY/DYSTRYBUCJI staje się z automatu możliwym do pobrania za darmo, bo wydawca zrzeka się praw autorskich do nich. Bo 5 lat moim zdaniem jest wystarczającym czasem na odnowienie ewentualnych licencji jeśli chcesz dalej sprzedawać swoje dzieło, a jeśli nie chcesz tego zrobić to znaczy że już ci na tym nie zależy. Wtedy nie traci tak naprawdę nikt, wydawca, bo i tak nie zarabia i gracze bo nie będą słyszeć ryku januszy ,,hurr durr jeśli nie możesz kupić gry jako nowa to masz kupić używkę'' (którzy to notabene chyba sami te gry na allegro sprzedają). Do tego właśnie ściąganie gier które wyszły tylko jako cyfrowe po zamknęciu sklepu przestałoby być nazywane piractwem. Ale niestety to jest myslenie życzeniowe bo żadna korporacja na to nie pójdzie, a to oni siedzą w kieszeniach polityków
Moim zdaniem nic więcej dodawać nie potrzeba, a skoro w tym temacie nic się nie zmieni to robić to co mówi
@xzer0