Moim chyba największym "zawodem", była seria Gears of War. Po zapowiedziach spodziewałem się trudnej, szybkiej strzelanki, w której łatwo zginąć, a swoje ruchy należy planować... Po coś ten system chowania powstaje, nie? Zamiast tego dostałem uproszczony, statyczny shooter, w którym władowanie całego magazynka w przeciwnika nie wywoła efektu, bo nie dostałem "bonusu przy przeładowaniu". W druga stronę to samo, przez autoregenerację. Fabułę litościwie przemilczę.
Żeby nie było - jedynka nie była zła, po prostu... za dużo oczekiwałem. w dwójkę nie grałem , po trójce z kolei nic się nie spodziewałem, zagrałem i ta gra JEST zła.
Z gier PC - Codename Panzers, Warhammer 40000 - Dawn of War, Company of Heroes - bardzo lubię RTSy, a na tych się zawiodłem. Strasznie kwadratowe, sztywne mechaniki, zero subtelności. Niewiele planowania czy faktycznego kombinowania, dużo klikania. Meh.
Silent Storm (PC) ponoć jedyny godny następca mojego ukochanego Jagged Alliance 2. Niestety, przez mikroskopijne mapy i ultra-krótkie tury nei dało się grać. Jakakolwiek proba zagrania taktycznego przegrywała z tępym iściem kupą i waleniem całymi seriami, byle więcej... aha, a jak gram zawodowcami, to oczekuję drużyny zawodowców, nieomozność rzucenia granatem na dalej niż 5 metrów to trochę "padaka".
Dorzucę jeszcze Lone Ranger (NES) - z jednej strony gra jest bardzo rozbudowana i próbuje łączyć wiele mechanik, wykraczając daleko poza to, co oferują konkurenci na 8-bitowych platformach.
Z drugiej twórcy przeliczyli się co do swoich możliwości, albo co do możliwości konsoli... i każda obiecująca nowość po chwili przestaje działać, powodując u mnie wściekłość. Na grę napaliłem się po namowach innego kolegi-forumowicza, i zawiodłem jak się tylko dało... To jak tort z kupa zamiast wisienki na szczycie.